Ponad dwadzieścia osób kupiło okazyjnie działki nad jeziorem. Działki okazały się gruntami rolnymi, na których letnicy nie mogą postawić nawet drewnianego WC. A jeśli już to zrobili - muszą wszystkie sławojki rozebrać. Potem mogą sami się rozebrać i już spokojnie opalać.
Dziś stoją tu niewielkie drewniane szalety, urządzenia do zabawy dla dzieci i przede wszystkim campingowe przyczepy. Niebawem wszystko zniknie. Inspektorzy nadzoru budowlanego objeżdżając rutynowo okolice Krasnego zainteresowali się, na jakiej podstawie letnicy się tu budują. I sprawdzili. Efekt? Sąd Administracyjny w Lublinie orzekł właśnie, że drewniany szalet jednego z właścicieli działek nad jeziorem Krasne został wybudowany nielegalnie. Na mocy wyroku porządki dotkną także posesje sąsiadów. Z ich działek muszą zniknąć szalety, szopy i wszelkie zabudowania. Letnicy są oburzeni.
- Kupiliśmy 5 arów od handlarza, który nas zapewniał, że szybko da się przekształcić działkę z rolnej na rekreacyjną. Pokazał mapki i inne dokumenty. Zawierzyłam mu - mówi pani Ewa, która musiała zabrać z działki dużą przyczepę kempingową, bo podłączyła do niej instalację sanitarną. - Żeby było ekologicznie - podkreśla. - Przecież to śmieszne, że każą nam toalety burzyć.
Większość działkowiczów nie czekała na wyrok i zabrała się za "oczyszczanie” działek po wizycie nadzoru budowlanego. Anita Pelczarska, zamiast wypoczywać z przyjaciółmi, musiała zasypywać dół z szambem oraz rozebrać ułożoną przed przyczepą kostkę. - Sąsiedzi musieli domek rozebrać - pociesza się.
- To jakiś bezsens w turystycznej gminie - dodaje pani Ewa. - Złożyłam pismo do wójta, żeby działkę przekształcić, to powiedział, że nie ma planu zagospodarowania.
Co na to gmina? - Opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego trwa od półtora roku do dwóch lat - mówi Stanisław Wołoszkiewicz, wójt gminy Uścimów. - Ale obszar, na którym są działki, jest chroniony i może być tylko terenem rolniczym. Trzeba było przyjść do Urzędu Gminy i dowiedzieć się o przeznaczenie gruntów.
Nadzór budowlany potwierdza: Na tych działkach nie może stać żaden obiekt poza przyczepą kempingową lub namiotem - dodaje Alina Sawicka, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Lubartowie.
Gdyby wójt wydał jednak decyzję o warunkach zabudowy, to można by postawione przez letników budynki zalegalizować. Ale to słono kosztuje. Legalizacja altanki - 25 tys. zł, a drewnianego szaletu 125 tys. zł.
A co z pośrednikiem, który kupił od rolnika pole, podzielił je na działki i sprzedał naiwnym letnikom? Zmienił numer telefonu i ani pani Ewa, ani inni poszkodowani nie mogą się do niego dodzwonić.