i pęknięcie czaszki. Wpadliśmy i je zabraliśmy.
Nawet nie wiemy, co się stało...
Nikt też nie wie jak zakończy się spór między pogotowiem a aeroklubem.
Nikt oficjalnie nic nie mówi. Ktoś wspomni o czynszu, ktoś inny o hangarze. - Jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze. Ale nic dokładnie nie wiemy - komentują ratownicy. Tymczasem spór pomiędzy Aeroklubem Lubelskim w Radawcu a Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym przybiera na sile.
- Status pogotowia lotniczego, do lotniska i do zabudowań, jest nieuregulowany. A prawo lotnicze zobowiązuje mnie do uregulowania tej sprawy - wyjaśnia Szczepan Bartler, dyrektor aeroklubu w Radawcu. - Pogotowie używa naszego ciągnika do śmigłowców, zasilamy ich wodą z naszych hydroforów. My za to płacimy, a oni nie. Nie chcemy jednak za to pieniędzy za zaległy okres. Chcemy podpisania przez pogotowie umowy o dzierżawie.
Aeroklub chce też zapisu zabraniającego podnajmowania obiektów i prowadzenia działalności konkurencyjnej.
Robert Gałązkowski, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie nie bardzo chce rozmawiać. - Długo to potrwa? Nie mam czasu... - mówi. - Chcemy działać zgodnie z naszym statutem, który daje nam możliwość działalności gospodarczej, np. wykonywania lotów płatnych. Po drugie nasz status nie jest uregulowany. I to dlatego że nie możemy podpisać umowy.
Aeroklub domaga się miesięcznej opłaty w wysokości 1500 zł za użytkowanie lotniska i jego struktury jako częściowy zwrot kosztów. Pogotowie zgadza się na 1000 zł.
- Jeżeli ktoś chce mieć przywilej korzystania z lotniska, musi partycypować w kosztach. My nie jesteśmy bogatym aeroklubem, nie mamy żadnych dotacji - dodaje Szczepan Bartler. - Jako wyraz naszej dobrej woli, za czas bezumownego użytkowania zaproponowaliśmy 750 zł za każdy miesiąc. Bez odsetek.
Lotnisko jest własnością skarbu państwa. Aeroklub Polski, którego jednostką regionalną jest aeroklub w Radawcu, ma księgę wieczystą na użytkowanie i zarząd lotniskiem. Ponosi wszelkie koszty związane z utrzymaniem obiektu. Pogotowie zaś chce zostać właścicielem hektara ziemi. - Z hangarem i stojanką dla śmigłowców. Ten hangar wybudowany w latach siedemdziesiątych był własnością kolumny transportu sanitarnego. Ziemia wraz z hangarem na własność pozwoli nam inwestować w te obiekty - dodaje R.Gałązkowski.
- Ten hangar nigdy nie należał do kolumny transportu sanitarnego, tylko do skarbu państwa - odpowiada dyrektor Bartler. •