Mniejsze klasy i nowe ograniczenia w przyjęciach do przedszkoli – nieoficjalnie mówi się, że w ten właśnie sposób lubelski samorząd będzie próbował ograniczyć liczbę nauczycieli, dla których zabraknie pracy po tzw. reformie 7-latków.
Pytanie o to, ilu nauczycieli nauczania początkowego może 1 września stracić zatrudnienie, budzi emocje. Ministerstwo edukacji informowało przecież, że wprowadzane zmiany nie będą wiązały się z żadnymi negatywnymi konsekwencjami, w tym zwolnieniami. Mniejsza liczba uczniów w klasach pierwszych oznacza jednak mniejszą liczbę nauczycieli.
– Na razie nie znamy żadnych liczb – podkreśla Mirosław Jarosiński, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miasta w Lublinie. – Dopóki nie zostanie przeprowadzona rekrutacja, nie będziemy wiedzieli, ile dzieci 6- i 7-letnich trafi do klas pierwszych szkół oraz ilu rodziców zdecyduje o wysłaniu dzieci 6-letnich do oddziałów przedszkolnych przy szkołach podstawowych, nie możemy mówić nic o ewentualnej likwidacji etatów.
Oświatowi związkowcy nieoficjalnie mówią jednak, że tylko w samym Lublinie pracę może stracić ok. 70 nauczycieli nauczania początkowego.
– Nie napawa to optymizmem – przyznaje Celina Stasiak z lubelskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Cieszymy się jednak tym, że Ratusz ma już plany związane z próbami zahamowania tego zjawiska.
O tym, jakie to plany, urzędnicy oficjalnie rozmawiać nie chcą. Proszący o zachowanie anonimowości związkowcy przyznają, że chodzi m.in. o zmniejszenie liczby uczniów w klasach.
– Klasy w szkołach miejskich powinny liczyć nie mniej niż 11 i nie więcej niż 25 uczniów. Dziś w wielu placówkach liczba ta jest wyższa. Jeśli zostanie zmniejszona, to będzie więcej klas i potrzeba będzie więcej nauczycieli – tłumaczy nasz rozmówca.
Pomysłem na utrzymanie zatrudnienia ma być też „napędzenie uczniów” do szkół. Przyjęte mogłyby zostać dzieci z okolicznych gmin.
– W pierwszej połowie marca zostanie zorganizowana kampania informacyjna skierowana do rodziców 6-latków. Będziemy zachęcać ich do posłania dzieci do szkolnych „zerówek” lub klas pierwszych – mówi Jarosiński. – Tym, którzy wybiorą oddziały „zerówek” przy szkołach podstawowych, chcemy zaproponować kontynuację pracy z dziećmi przez tego samego nauczyciela, co z pewnością korzystnie wpłynie na adaptację dziecka w szkole.
To nie koniec zachęt. Dzieci dostałyby także pełne wyżywienie (3 posiłki dziennie lub więcej), opiekę do dziesięciu godzin, zajęcia w czasie ferii zimowych i przerw świątecznych, a przede wszystkim gwarancję kontynuacji nauki w szkole w klasie pierwszej, w której dziecko uczęszcza do oddziału przedszkolnego.
Lubelski samorząd ma nadzieję, że rozładuje to nadmierny tłok w przedszkolach. A ten zapanuje, gdy zostanie w nich wielu sześciolatków. Szacuje się, że z tego powodu może brakować nawet tysiąca miejsc dla dzieci młodszych. Nieoficjalnie mówi się, że aby maksymalnie zmniejszyć tę liczbę od września do miejskich przedszkoli nie będą przyjmowane dzieci 2,5 letnie. Szansy przy rekrutacji nie będą miały także maluchy mieszkające poza gminą Lublin.