Coraz więcej osób zgłasza się do regionalnego ośrodka toksykologii w Lublinie. Boją się, że zatruli się grzybami. Tymczasem większość z nich ma zwykłą niestrawność żołądka. – Lęk przed grzybami to już psychoza – mówi dr Leszek Gnyp.
– Zdarza się, że w ciągu dnia mamy trzech pacjentów, u których ostatecznie stwierdzamy zwykłą niestrawność – mówi dr Leszek Gnyp, z-ca ordynatora oddziału toksykologii w szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie. - Ludzie idą do szpitala, gdy tylko poczują bóle żołądka. Boją się, że to efekt wcześniejszego spożycia grzybów - dodaje lekarz.
Tymczasem koszty leczenia i diagnozowania pacjentów są bardzo duże. Szpitalowi może nie wystarczyć pieniędzy. - Wahają się nawet od 8 do 100 tyś. zł – tłumaczy Jacek Solarz, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. – Najpierw musimy wykonać cały zestaw badań. Często potrzebne są też dializy. Zdarza się, że przygotowujemy taką osobę do przeszczepu wątroby i podajemy serię innych niezbędnych i kosztownych leków.
Sezon na grzyby
W lasach trwa sezon na grzyby. Najwięcej przypadków zatrucia jest w weekendy. W Lublinie do ośrodka toksykologii trafiło już dziewięć osób po zatruciu grzybami, a sześcioro z nich po najgorszym - muchomorze sromotnikowym. Jedna osoba zmarła.
Lekarze przestrzegają, by uważać podczas grzybobrania. Najczęściej ofiarami zatruć padają osoby, którym wydaje się, że dobrze znają się na grzybach. - Czasem zdarza się też tak, że trucizna zaczyna ujawniać się po dłuższym czasie od spożycia. Wtedy nie można zwlekać, tylko zgłosić się do szpitala – mówi dr Leszek Gnyp.