Odkręcony zawór w zbiorniku to według strażaków przyczyna wylania się 22 tysięcy litrów spirytusu w gorzelni w Ratoszynie.
- Całe szczęście, że wyciekł pod zbiornik do niecki, a nie na ziemię - mówi Kazimierz Pruszkowski ze Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim.
Wczoraj o godz. 8.15 wyciek spirytusu etylowego zauważył kierownik gorzelni, to on powiadomił straż. Na miejsce przyjechało pięć zastępów z szesnastoma ludźmi. Wśród nich zastęp ratownictwa technicznego i chemicznego z Lublina.
Przepompowanie rozlanego spirytusu do cysterny trwało ponad dwie godziny i odbywało się pod nadzorem inspektorów z Izby Celnej. - W celu zabezpieczenia przed ewentualnym pożarem zastosowaliśmy specjalny środek pianotwórczy do gaszenia alkoholu - wyjaśnia kpt. Pruszkowski.
- Na szczęście, nikt nie ucierpiał. Ewakuacja mieszkańców pobliskich domów nie była konieczna, gdyż nie było zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi - zapewnia Arkadiusz Kłudka z policji w Poniatowej.
Agnieszka Ciekot