Monika Brzostek, Konrad Czerniak, Rafał Fedaczyński, Paweł Fajdek, Kinga Kołosińska, Przemysław Krajewski, Katarzyna Krawczyk, Arleta Podolak, Michał Szyba, Jan Świtkowski. To dziesiątka zawodników i zawodniczek związanych z województwem lubelskim, którzy wystartują na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Każdy z nich może powalczyć o olimpijskie podium
W XXXI Igrzyskach Olimpijskich weźmie udział dziesięcioro sportowców związanych z naszym regionem. Ilościowo na tle pozostałych województw wypadamy blado, ale znacznie lepiej jest pod względem jakości. Tak naprawdę każdy ze sportowców z lubelskiego może powalczyć w Rio de Janeiro o olimpijski medal.
Podstawowa motywacja sportowca
Faworytem numer jeden jest oczywiście Paweł Fajdek, dla którego każdy inny wynik niż złoto byłby olbrzymim rozczarowaniem. Młociarz Agrosu Zamość wśród kandydatów do podium wymieniany był już przed czterema laty podczas igrzysk w Londynie, ale wówczas spalił się psychicznie i nie zdołał awansować nawet do wielkiego finału. Od tego czasu poczynił jednak olbrzymie postępy, w szczególności w sferze mentalnej. Udowodnił to chociażby podczas mistrzostw świata, w których triumfował dwa razy rzędu. W tym roku jest w znakomitej dyspozycji, kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, regularnie przekraczając nieosiągalną dla przeciwników barierę 80 metrów. Ostatnio w wielkim stylu wygrał mistrzostwa Europy. Już w pierwszej kolejce dał jasny sygnał rywalom, że mogą co najwyżej powalczyć o srebrny medal. Uzyskał odległość 80,46, do której nikt nie był w stanie się zbliżyć.
- Jadę po złoto. Jeśli ktoś powie, że odbiła mi sodówka, to jest w błędzie. To podstawowa motywacja sportowca. Od najmłodszych lat byłem uczony, że jeśli tylko uczciwie się pracuje, to można stać się najlepszym. Tego się trzymam, wierzę w siebie i w Rio zamierzam zostać mistrzem olimpijskim - deklaruje 27-latek w rozmowie z "Polska The Times".
Fajdek nie boi się, że podobnie jak w Londynie, spali się psychicznie. - To było cztery lata temu. Od tamtej pory dwukrotnie zostałem mistrzem świata, miesiąc temu mistrzem Europy. Mam za sobą jakieś 30 wygranych zawodów z rzędu. Naprawdę w tym czasie było tyle trudnych konkursów, że wiem, jak sobie z nimi radzić. Sytuację z Londynu będzie mi bardzo trudno powtórzyć. Nawet trudniej niż wygrać igrzyska.
Pogoda, atmosfera, zdrowie i forma
Młociarz Agrosu to nasz jedyny "pewniak" do medalu. Ale każdy z pozostałej dziewiątki także może zakręcić się w granicach podium. Dla 35-letniego chodziarza Rafała Fedaczyńskiego z AZS UMCS Lublin, który na igrzyskach startował już dwukrotnie, występ w Rio będzie ostatnią szansą na olimpijski sukces. - Marzenie o dobrym występie na najważniejszej imprezie czterolecia daje mi dużą motywację do ciężkiej pracy. Chciałbym powtórzyć sukces z Pekinu, po prostu być w finale. Fajnie by było, gdybym zdobył medal. Ale to jest tylko sport i tutaj nie ma tak, że po prostu można sobie coś zaplanować. Trzeba ciężko pracować i musi się zgrać wiele czynników: pogoda, atmosfera, zdrowie przede wszystkim, no i forma - przekonuje Fedaczyński.
W Rio jak w Baku?
Wysokie aspiracje ma także Katarzyna Krawczyk. 25-letnia zapaśniczka Cementu-Gryfa Chełm przed rokiem wywalczyła srebrny medal igrzysk europejskich w Baku. Marzy o tym, żeby ten sukces powtórzyć w Rio de Janeiro. - Wiadomo, że tu konkurencja będzie znacznie większa, ale Kasia jest w znakomitej formie. Jeśli ją utrzyma i będzie sprzyjało jej szczęście w losowaniu, może być świetniepięknie. Pamiętajmy jednak, że w jej kategorii wagowej są trzy poważne kandydatki do złota, w tym fenomenalna Saori Yoshida, która wygrała wszystkie najważniejsze starty w karierze, nie przegrywając ani jednej walki. Trafienie na nią na początku turnieju to niemal pewna porażka - tłumaczy wiceprezes Polskiego Związku Zapaśniczego Mieczysław Czwaliński.
- Medal igrzysk jest moim największym marzeniem. Na razie, zdobywając olimpijski paszport, zrobiłam dopiero pierwszy krok do jego realizacji. Mam nadzieję, że w Rio będzie co świętować - dodaje Krawczyk.
Lubią tu grać
Niezwykle interesująco zapowiada się turniej siatkówki plażowej, w którym jedną z głównych ról odegrać mogą Kinga Kołosińska i Monika Brzostek. Zawodniczki AZS UMCS TPS Lublin w tym roku zadebiutują na igrzyskach olimpijskich. - Czujemy się dumne z tego, że jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Bardzo cieszymy się z tego powodu - mówiła w rozmowie z TVP Sport Kołosińska, a pytana o formę, dodała: - Mam nadzieję, że trener sprawił, że ta forma będzie jak najwyższa. Czujemy się dobrze, zagrałyśmy ostatni turniej w Klagenfurcie, gdzie wygrałyśmy z naszymi przeciwniczkami, z którymi zagramy w grupie w Rio. To jest też pierwszy raz od kilkunastu meczów, gdy z nimi wygrałyśmy. Psychicznie i fizycznie czujemy się dobrze i mam nadzieję, że będzie to widać.
Rywalkami biało-czerwonych w fazie grupowej będą: Evgenia Ukolova i Ekaterina Birlova z Rosji, Lauren Fendrick i Brooke Sweat z USA oraz Talita Antunes i Larissa Franca z Brazylii.
- Jedziemy tam z nastawieniem, że chcemy włożyć wszystko, czego do tej pory się nauczyłyśmy. Chcemy być z siebie zadowolone, usatysfakcjonowane po każdym meczu. Żeby później nie było rozmów w stylu "a mogłam zagrać to tak, mogłam zagrać to inaczej". Musimy być też skoncentrowane i przede wszystkim mam nadzieję, że potraktujemy to jako naprawdę zwieńczenie nawet nie czterech, a ośmiu latach naszej pracy - dodaje Brzostek.
Lublinianki mają dobre wspomnienia z gry w Rio de Janeiro. W marcu zajęły tam drugie miejsce w prestiżowym turnieju Grand Slam. - Oby dało radę powtórzyć ten wynik. Na Copacabanie czujemy się dobrze. Grałyśmy tam nie tylko na turniejach, ale także na obozach. Jedziemy w znajome miejsce i miejmy nadzieję, że to nam pomoże.
Dwóch od nas
W 15-osobowej kadrze piłkarzy ręcznych znaleźli się zawodnik Azotów Puławy Przemysław Krajewski oraz były gracz tego klubu, urodzony w Lublinie Michał Szyba, obecnie występujący na Słowenii. - Nigdy i nikt z nas zawodników nie może być pewny miejsca w drużynie narodowej. Wszelkie decyzje podejmuje selekcjoner i to on też darzy każdego z nas wielkim zaufaniem. Cieszę się, że właśnie mi dał szansę zaprezentowania się na arenie olimpijskiej - mówi Krajewski, który podczas igrzysk ma być głównym reżyserem gry biało-czerwonych.
- Wariant z rozegraniem stosowaliśmy wielokrotnie w puławskim klubie. Trener Dujszebajew podpatrzył to, kiedy graliśmy przeciwko jego klubowej drużynie Vive Tauronowi Kielce. Takie rozwiązanie zastosowaliśmy już podczas turnieju kwalifikacyjnego do IO w Rio de Janeiro, który w kwietniu rozegraliśmy w Ergo Arenie w Gdańsku oraz podczas eliminacji z Holandią do przyszłorocznych finałów mistrzostw świata we Francji. Już wówczas nowa rola bardzo mi odpowiadała, jak widać trenerowi reprezentacji również. Główny rozgrywający to bardzo odpowiedzialne zadanie. Z tej funkcji będę chciał się wywiązać jak najlepiej. Dam z siebie maksimum umiejętności i możliwości - zapewnia szczypiornista, który razem z kolegami z drużyny narodowej zamierza zrehabilitować się za kiepski występ na niedawnych mistrzostwach Europy.
Marzenia i nadzieje
Duże nadzieje przed występem w Rio de Janeiro ma judoczka Arleta Podolak. - Sam udział w turnieju olimpijskim to dla mnie duży sukces, ale marzę o medalu. Jeszcze nie odczuwam żadnego stresu, myślę, że przyjdzie on w dniu startu na Igrzyskach. Rozmawiałam ze starszymi koleżankami: Katarzyną Kłys i Darią Pogorzelec, które były już na igrzyskach. Mówią, że te zawody nie różnią się od innych, więc też tak staram się do tego podchodzić - zapewnia rodzona w Zamościu zawodniczka Czarnych Bytom, która o olimpijski laur powalczy w kategorii do 54 kg.
Z dwójki naszych pływaków większe szanse na medal ma Konrad Czerniak. Urodzony w Puławach, ale startujący ostatnio dla AZS AWF Katowice 27-latek jest wśród kandydatów do podium na dystansie 100 m stylem motylkowym. W Londynie rozczarował, zajmując dopiero ósme miejsce. Tym razem ma być zdecydowanie lepiej. O tym, że forma jest na odpowiednim poziomie najlepiej świadczy srebrny medal ostatnich mistrzostw Europy. Podczas tej imprezy na podium nie stanął Jan Świtkowski, ale przy odrobinie szczęścia i on może pokusić się o sukces w Rio de Janeiro w swoich koronnym 200 m "motylkiem".
- Na pewno będzie tam wielu zawodników, którzy będą chcieli powalczyć o medale. Chociaż będzie bardzo trudno załapać się do najlepszej trójki, to mam nadzieję, że też znajdę się w tym gronie. Jeżeli się uda, to będzie świetnie. Sam start jest już spełnieniem marzeń, bo każdy sportowiec chciałby chociaż raz w karierze wystąpić na igrzyskach. Liczę, że pokażę się z dobrej strony. A co z tego wyjdzie, przekonamy się wkrótce - mówi zawodnik Skarpy Lublin. Pierwszy występ czeka go już w niedzielę.