Po naszym artykule na temat zachowania Leszka Barwińskiego, blady strach padł na Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.
- To jest po prostu straszenie pracowników - mówi Andrzej Rozwałka, wójt Markuszowa.
- Chciałem po prostu sprawdzić regulamin, to nie miało żadnego związku z artykułem - odpowiada Leszek Barwiński.
Tymczasem w naszym artykule opisaliśmy fakt przesłuchiwania pracowniczek GOPS przez komisję rewizyjną Rady Gminy. Kobiety były po kolei zapraszane na salę obrad komisji i tam odpowiadały na pytania radnych należących do klubu Wspólna Gmina Markuszów, którego liderem jest właśnie Barwiński. Pytania dotyczyły opisanego przez nas zdarzenia mającego miejsce na terenie urzędu. Przewodniczący w rozmowie z pracownikiem Domu Kultury Sławomirem Łowczakiem powiedział do niego w ten sposób: "Rozparłeś się w fotelu - jak buhaj siedzisz! Co, oborowym chcesz być, czy pracować w Domu Kultury?!”
To zdarzenie według pracowników urzędu nie było incydentalne. Dlatego ich reakcja tym razem była natychmiastowa. Napisali list do wójta w którym poskarżyli się na ciągłe prześladowania i groźby utraty pracy ze strony przewodniczącego. Wójt złożył z kolei na niego doniesienie do prokuratury z podejrzeniem o mobbing.
Radni z dziesięcioosobowego (mającego większość w radzie) klubu Wspólna Gmina Markuszów stoją za przewodniczącym, ale boją się komentować ostatnie wydarzenia. Rozmawialiśmy z radną Teresą Łukasik, która jednak pod koniec rozmowy odmówiła umieszczania w artykule jej wypowiedzi. Inny radny z tego samego klubu Andrzej Stasiak również nie chciał niczego komentować. - Moja opinia nie będzie obiektywna - ucina Stasiak.
Bardziej odważni są za to radni opozycyjni. - Przewodniczący cały czas czuł się bezkarny. Cieszę się, że pracownicy urzędu wreszcie mu się postawili - mówi radny Tadeusz Nowaczyk.