Prezydent nie chciał żeby gości na Zamku Lubelskim przywitał Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa z PO - twierdzi lubelski poseł. I dodaje: w odwecie Kaczyński nie przywitał ani wojewody (z PSL-u), ani europosłów (z PO była tylko Lena Kolarska-Bobińska).
Palikot pisze dziś na blogu: "W pewnej chwili urzędnicy Kancelarii Prezydenta żądają od marszałka województwa lubelskiego, gospodarza miejsca i uroczystości, aby nie witał gości! Pan jest z Platformy - mówi marszałkowi jakiś urzędnik - a tu jest przecież pan prezydent i to on jest gospodarzem. Po krótkiej i przykrej wymianie zdań marszałek upiera się przy swoim, słusznym skądinąd stanowisku, i wita gości. W rewanżu - Lech Kaczyński nie przywitał ani wojewody (z PSL-u), ani europosłów (z PO była tylko Lena Kolarska-Bobińska). My, posłowie parlamentu krajowego byliśmy w Sejmie w Warszawie, więc łaskawie nie zostaliśmy pominięci."
Palikot dodaje, że podobne uroczystości są tekturowe, brak w nich spontaniczności, nie budzą żadnych emocji. "(...) nikt za tekturowym przywódcą nie pójdzie, jego głos nikogo do czerwoności nie rozgrzeje. Prawdziwe przywództwo jest bowiem niewyrachowane!" pisze polityk.