W Gminnym Ośrodku Zdrowia w Niedrzwicy Dużej o zdrowie małych pacjentów dba lekarz rodzinny.
- Proszę mi powiedzieć, jak wytłumaczyć dziecku, które ma gorączkę, kaszle i źle się czuje, że pan doktor pomoże mu dopiero za jakąś godzinę, może nawet dwie - żali się Alina Pasierbowicz, mama 9-letniego Pawła. - Mniej więcej tyle czasu spędziłam ostatnio z synem pod gabinetem lekarza rodzinnego. To jakiś koszmar - twierdzi.
Pani Alina jest przekonana, ze stały dyżur pediatry rozwiązałby problem. Na razie specjalista przyjeżdża do Niedrzwicy Dużej tylko w czwartki, przyjmuje między godziną 13 a 18. Żeby "załapać się” na wizytę trzeba się zarejestrować z samego rana.
- Nam ostatnio nie udało się - mówią rodzice 4-letniej Oli. - Nie mogliśmy czekać na pediatrę do następnego tygodnia, bo córka bardzo źle się czuła. Zapisaliśmy się więc do specjalisty w Lublinie. Musieliśmy prosić sąsiada, żeby nas podwiózł, bo sami nie mamy samochodu.
Mieszkańcom Niedrzwicy Dużej próbuje pomóc radna Elżbieta Karczyńska-Mierzyńska. Kilka razy zgłaszała sprawę podczas sesji Rady Powiatu. - Od lekarzy rodzinnych oczekuje się, że będą omnibusami. Tymczasem specjalista to specjalista. Nie dziwię się rodzicom, że chcą, by ich maluchy miały fachową opiekę - tłumaczy.
Innego zdania jest Dariusz Kamiński, kierownik Zakładu Opieki Zdrowotnej nr 1 w Bełżycach, któremu podlega ośrodek zdrowia w Niedrzwicy Dużej. - Nie rozumiem o co tyle szumu - mówi. - Pediatra przyjmuje przecież w Niedrzwicy Kościelnej i Radawczyku. To chyba nie aż tak daleko - dodaje.
- W niektórych sytuacjach nawet kilka kilometrów może się okazać zbyt długim dystansem do pokonania - uważa Elżbieta Karczyńska-Mierzyńska. Radna proponuje, aby pediatrzy z sąsiednich miejscowości dojeżdżali do Niedrzwicy Dużej chociaż na dwie godziny dziennie. - Myślę, że to byłoby jakieś wyjście z tej sytuacji. Tym bardziej że w Radawczyku i Niedrzwicy Kościelnej zarejestrowanych jest zdecydowanie mniej pacjentów, także tych najmłodszych.
Kierownik ZOZ w Bełżycach zapewnił, że propozycję rozważy. - Zobaczę, co da się zrobić, ale niczego nie obiecuję.