Zarzuty w sprawie kradzieży broni policjantowi z Opola Lubelskiego usłyszały już cztery osoby.
- Policjant jest podejrzany o niedopełnienie obowiązków i doprowadzenie do utraty broni - mówi Małgorzata Samoń, prokurator rejonowy w Kraśniku.
Pistolet zginął mu 18 września ub. roku na posterunku w Łaziskach. Zostawił go w ubikacji. A gdy sobie przypomniał, broni już nie było.
W ostatnich dniach w śledztwie co rusz pojawia się nowa, zaskakująca informacja. W ubiegłym tygodniu został aresztowany Łukasz N. spod Opola, któremu zarzucono kradzież policyjnej broni i jej nielegalne posiadanie. - Był jedyną osobą z zewnątrz, która była w komisariacie w czasie kiedy zaginęła - mówi prokurator Samoń.
Mężczyzna od samego początku był w kręgu podejrzanych. 18 września ub. roku w komisariacie w Łaziskach, policjanci postawili mu zarzut udziału w pobiciu. Pobrali od niego odciski palców, a potem zaprowadzili do łazienki, żeby umył ręce z tuszu. Potem mężczyzna został wypuszczony.
Dom Łukasza N. został przeszukany już kilka godzin po odkryciu braku broni. Policjanci nic nie znaleźli. Zabrali więc do ekspertyzy ubranie mężczyzny. Badanie pokazało, że mężczyzna miał kontakt z pistoletem. To przesądziło o jego aresztowaniu.
Jak już informowaliśmy odnalazła się również zaginiona broń. Na początku lutego policjanci odkryli ją w mieszkaniu Marka K., z Poniatowej. Przeszukanie przeprowadzili kierując się operacyjnym sygnałem. Marek K. pracuje przy sprzątaniu dróg. Twierdzi, że znalazł pistolet w styczniu w rowie pod Poniatową. Prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie Marka K, ale sąd uznał, że mężczyzna ma odpowiadać z wolnej stopy.
Czwartą podejrzaną osobą jest kolega Marka K., który krótko przechowywał znaleziony pistolet. Też odpowie za nielegalne posiadanie broni.