Wykorzystanie seksualne Anety Krawczyk i molestowanie Agnieszki K., byłej szefowej młodzieżówki lubelskiej Samoobrony, zarzucił prokurator Andrzejowi Lepperowi.
To, że w śledztwie dotyczącym oferowania przez liderów Samoobrony pracy za seks pojawił się lubelski wątek, wiadomo było od dawna. Do łódzkiej prokuratury jeździli byli lubelscy działacze partii Leppera, którzy szczegółowo o tym opowiadali. Zeznawał m.in. Konrad Rękas, dawny przewodniczący sejmiku województwa lubelskiego.
- Z tego, co wiem, chodzi o konkretne zdarzenie z lata 2002 roku - mówi nam Konrad Rękas i wspomina: Podczas jednej z imprez towarzysko-alkoholowych w motelu przy ul. Przyjaźni w Lublinie (tam było centrum szkoleniowe Samoobrony - red.) Stanisław Łyżwiński, prawa ręka przewodniczącego, zaprosił Agnieszkę K. do najlepiej urządzonego apartamentu. Zastała tam rozluźnionego alkoholem Leppera, ubranego jedynie w ręcznik. Szef Samoobrony zaproponował jej wspólne baraszkowanie. Argumentował, że jemu się nie odmawia, nęcił karierą. Agnieszka wyszła, mimo że Łyżwiński próbował ją wepchnąć ciałem do pokoju.
Agnieszka K. unika mediów. Teraz jest za granicą. Prosi, żeby nie pisać, gdzie przebywa. Twierdzi, że boi się nacisków. Do kraju wróci dopiero wtedy, kiedy sąd wyznaczy termin procesu. Ma w nim status pokrzywdzonej. Wczoraj udało się nam porozmawiać z Agnieszką K.
- Wszystko, co miałam do powiedzenia, opowiedziałam prokuratorowi - mówi Agnieszka K. - Dalsze decyzje należą do prokuratury i sądu. Ale wyrok dla Samoobrony już zapadł, wydali go wyborcy. To pierwszy krok do nauczenia jej szefów sprawiedliwości - komentuje.
Prokuratura nie zdecydowała się na zatrzymanie Leppera. Kazała mu wpłacić 50 tys. zł kaucji.
(rp, arle)