Pampersy - 17 złotych, środki higieniczne - kolejnych kilkanaście złotych, bilety na dojazdy do Lublina - 10 złotych w obie strony.
Dramat Wojtka trwa już prawie 4 miesiące. W lutym zjeżdżał z bratem z górki na plastikowych workach. Chłopiec wpadł w zaspę śnieżną i uderzył głową o stok. Stłukł pień mózgu. Przestał oddychać, jego serce stanęło. Akcja ratownicza trwała 25 minut. Serce ruszyło, ale Wojtek się nie obudził.
Dr Witold Lesiuk, ordynator oddziału intensywnej terapii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie mówi, że chłopiec jest w bardzo głębokiej śpiączce. Jakie są szanse na wybudzenie? - Uszkodzenia mózgu są duże - wzdycha lekarz. - To mogą być całe lata.
- Codziennie nam go brakuje. Jarek, mój młodszy syn, czasami siada i płacze. Bo nie ma Wojtka, a on mu zawsze reperował rower - opowiada matka chłopców Elżbieta Krzysztoń. - I jeszcze mąż podupadł na zdrowiu. Jest na zwolnieniu.
Dawniej jeździł do pracy za granicę, bo trzeba było dom wyremontować. Teraz nie ma siły - dodaje smutnym głosem.
Uczniowie, rodzice i nauczyciele zorganizowali zbiórkę pieniędzy dla Wojtka. Dołączyła się szkoła z Żabiej Woli. - Uzbieraliśmy półtora tysiąca złotych - mówi Marcin Cajzer, dyrektor szkoły w Rechcie, do której chodził Wojtek.
Rodzice Wojtka wierzą, że ich syn wybudzi się ze śpiączki i wróci do domu. Będzie wymagał intensywnej rehabilitacji. Potrzebny jest mu oddzielny pokój, który trzeba jakoś wygospodarować w małym starym budynku.
Dlatego zwracamy się z apelem o pomoc. Może firmy budowlane przekażą trochę materiałów na pokój dla Wojtka. Przydałyby się środki higieniczne i pieniądze na codzienne wydatki, pokrycie kosztów dojazdów matki do szpitala. Na wszelkie sygnały o pomocy czekamy pod numerem telefonu: 0 697 770 379.