Gdyby nie donos, nauczycielka spokojnie dociągnęłaby do wcześniejszej emerytury. Teraz będzie musiała zwrócić gminie ponad 25 tys. zł wraz z odsetkami. Wyłudziła je na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o ukończeniu studiów.
Grażyna D. przyznała się do winy. Grozi jej do 8 lat więzienia. Dochodzenie wszczęto po anonimie, który trafił do Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
W połowie 1999 r. Grażyna D. złożyła w Samorządowej Jednostce Oświaty w Werbkowicach zaświadczenie o ukończeniu wyższych studiów. W latach 1993-1999 miała zaocznie studiować geografię i uzyskać absolutorium, bez obrony pracy magisterskiej. - Zuch - pomyśleli przełożeni i podnieśli jej pobory.
Ale to była podróbka. - Ta pani zaczęła studia w 1993 r. na Wydziale Nauk o Ziemi w Sosnowcu, ale nigdy ich nie skończyła - informuje Jolanta Talarczyk, rzecznik Uniwersytetu Śląskiego.
Z uczelnią Grażyna D. rozstała się w 1997 r. - Została skreślona z listy ze względu na brak postępów w nauce - precyzuje Talarczyk. - Była wtedy na drugim roku studiów, choć formalnie nie zaliczyła pierwszego; brakowało jej trzech egzaminów.
Udało nam się ustalić, że kobieta za 100 zł kupiła lewe świadectwo ukończenia studiów. - Musiałam tak zrobić - powiedziała nam ze łzami w oczach 46-latka. - Bałam się, że stracę pracę.
W gminie wyliczono, że od 1 czerwca 1999 r. do marca br. wyłudziła prawie 25 tys. zł. - Będziemy domagali się zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami - mówi Marek Zygmunt, wójt Werbkowic.
Przełożona nauczycielki zawiesiła ją w obowiązkach i o połowę obniżyła pensję. - Po świętach przyjdzie nauczyciel z odpowiednim przygotowaniem - mówi Małgorzata Wojturska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Podhorcach.
Postępowanie wyjaśniające prowadzi też Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy wojewodzie. Jego wynikiem może być nagana, zakaz pracy, a nawet wydalenie z zawodu.
Mieszkańcy bronią jednak Grażyny D. - To bardzo dobra nauczycielka - mówi Bogdan Edelman, sołtys Podhorzec. - Wiem, bo przecież moje dzieci uczyła.