Nam tutaj potrzeba więcej lekarzy, a nie jeżdżenia do Łęcznej – mówią pacjenci z Puchaczowa. Boją się, że budowana z trudem przychodnia może zostać zamknięta.
– Społeczeństwo się starzeje, dlatego potrzeba więcej miejsc w takich placówkach jak ZOL – mówi Krzysztof Bojarski, wicedyrektor SP ZOZ w Łęcznej, który na działalność w przyszłym roku (i rozbudowę w Puchaczowie) dostał z NFZ
o 600 tys. zł więcej.
Na to nie chcą się zgodzić ani pacjenci, ani władze przychodni.
– Urządzenia z gabinetów emitują różnego typu fale i mogą nawzajem się zakłócać – obawia się kierownik
GOZ Sławomir Dzikowski.
– Na piętrze mamy dla nich specjalnie przystosowane pomieszczenia,
a na parterze tak nie będzie. Kierownik GOZ obawia się też, że
po przeniesieniu całej przychodni
na parter, może ona nie spełniać norm sanitarnych. – Co powiem pacjentom, a jest ich 4 i pół tysiąca, jeśli sanepid będzie chciał ją
w ogóle zamknąć – zastanawia się
dr Dzikowski.
– Nasz ośrodek i jego pacjenci nie mogą stracić na tym, że Zakład Opiekuńczo-Leczniczy będzie większy. Ani jeśli chodzi o opiekę podstawową, specjalistyczną czy rehabilitację
– mówi Adam Grzesiuk, wójt Puchaczowa.
Ośrodek zdrowia w Puchaczowie powstawał od 1990 roku przez siedem lat. Żeby mieć pieniądze na zatrudnienie specjalistów, gmina wydzierżawiła część budynku łęczyńskiemu ZOL, który płaci 800 zł czynszu miesięcznie.
Wyjściem z sytuacji może być adaptacja strychu budynku.
– Dzięki niej będziemy mieć
800 mkw., które możemy oddać ZOL. Trzeba tylko doprowadzić wszystkie media oraz rozwiązać problem braku windy – dodaje wójt Grzesiuk.