Od 1 stycznia każdy, kto ma dostęp do telewizji publicznej może być powiadomiony o potencjalnych zagrożeniach i klęskach żywiołowych. Takie komunikaty pojawiają się na ekranach telewizorów w kanałach regionalnych TVP, ale mogą je otrzymywać także ci, którzy ściągną z internetu bezpłatną aplikację na smartfony.
- Dzięki systemowi było łatwiej skoordynować akcję informacyjną. Komunikaty generowane przez RSO odsyłały m. in. do specjalnych infolinii, uruchomionych w poszczególnych województwach - mówi Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji.
Założenie projektu jest takie, by ostrzeżenia o zagrożeniach na bieżąco docierały do mieszkańców poszczególnych województw. Są one przekazywane dwutorowo: na pasku na ekranach telewizorów i poprzez aplikację na telefony komórkowe. Ministerstwo od 1 lipca chce także informować poprzez SMS-y.
Informacje przygotowują dyżurni Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Jeśli trafi tam ostrzeżenie o zjawisku pogodowym, które może być groźne, od razu jest ono przekazywane do systemu. Do tej pory informowaliśmy m. in. o silnych mrozach, ostrzegaliśmy kierowców o śliskich drogach - mówi Marcin Bielesz, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
Roczny koszt utrzymania systemu w skali całego kraju szacowany jest na kwotę od 880 tys. do miliona złotych.