O jedno miejsce pracy w urzędzie stara się nawet ponad sto osób! Szukają pewnego zatrudnienia. Nic dziwnego. Kryzys zajrzał w oczy nawet kopalni w Bogdance.
Inne konkursy w tym urzędzie również przyciągają rzesze chętnych. O stanowisko ds. ochrony powietrza i ochrony przed hałasem starało się 46 osób. Promować Programy Europejskiej Wspólnoty Terytorialnej chciało 49 zainteresowanych. Ponad 60 ludzi marzyło o stanowisku ds. współpracy z mediami. To wszystko przykłady z ostatnich tygodni.
Urzędnicze posady zawsze cieszyły się wzięciem, ale teraz chętnych jest znacznie więcej. - Boją się kryzysu i szukają pewnej pracy - ocenia Grabczuk. Mimo oszczędności Urząd Marszałkowski będzie robił nabory, bo trzeba ludzi do dzielenia unijnych funduszy na lata 2007-2013.
Wkrótce jeszcze więcej osób zapuka do urzędów. Wczoraj przez ponad dwie godziny szefowie największych firm na Lubelszczyźnie opowiadali wojewodzie, że są o krok od poważnych tarapatów. Górnicy z kopalni w Bogdance jeszcze dwa tygodnie temu nie czuli zbliżającego się kryzysu. Teraz się to zmienia. - Zmniejszają się zamówienia na węgiel, sprzedaż może spaść o 8 procent. Nie planujemy grupowych zwolnień, ale będziemy musieli obniżyć koszty. Zwolnienia to prawdopodobna sytuacja - mówił Mirosław Taras, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka.
- Złotówka jest niestabilna, nie możemy robić planów. Ekonomistom już nie wierzymy - stwierdził Mieczysław Majewski prezes PZL Świdnik, który również ucierpi na zmniejszeniu rządowych zamówień. - Jak zrobimy oszczędności, to nie będzie miało pracy 30 małych i średnich firmy, które z nami współpracują.