W ostatnią środę Leszka K. ponownie dowieziono go przed oblicze sędziego Abrahama Gergesa do sądu na Brooklynie. Tym razem pojawił się ubrany w dżinsy i ciemną bluzę dresową. Miał ze sobą książkę wysłaną mu do więzienia przez brata Jerzego.
Wszyscy niecierpliwie czekali, co powie sędzia. Gerges zwrócił się z pytaniem do prokuratora Gavina Milesa, czy jego urząd zdołał ustalić, że Leszek K. podczas pożaru był w okolicy Port Jarvis, gdzie pracował dla przedsiębiorcy budowlanego Zbigniewa Sarny. Miles odparł, że Sarna został przesłuchany, ale jego zeznania nie wpłynęły na zmianę przekonania prokuratury, że to jednak Leszek K. podpalił kompleks magazynowy na Greenpoincie. Dodał, że prokuratura dysponuje zeznaniami świadków, którzy mieli widzieć go w dniu pożaru w jego okolicy.
Obrońca lublinianina, Samuel Getz z Legal Aid Society, przekazał sądowi kopię czeku, jaki Leszek K. otrzymał za pracę od Sarny. Nosi on datę 5 maja br., czyli trzy dni po wybuchu pożaru, a dotyczy okresu także poprzedzającego pożar. Adwokat argumentował, że jest to dowód na pobyt poza Nowym Jorkiem. Prokurator Miles ripostował, że to żaden dowód, bo przez trzy dni Polak mógł robić różne rzeczy w różnych miejscach.
Mecenas Getz oświadczył też, że nie miał możliwości zapoznania się z 113-stronnicowym raportem nowojorskiej straży pożarnej z ich śledztwa w sprawie pożaru, bo dopiero co otrzymał go z prokuratury. Dlaczego tak późno? Nie wiadomo. W pierwszych po pożarze relacjach medialnych podawano, że ogień w Greenpoint Terminal Market podłożono w kilku miejscach na raz.
Leszek K. musiałby ulec cudownemu „rozmnożeniu”, aby mógł sam tego dokonać. Dla jego obrony kwestia, czy ta hipoteza znajduje się w dokumentach straży jest zatem bardzo istotna. Getz potrzebuje więc czasu na dokładne przestudiowanie tego dokumentu. Również Miles stwierdził, że są jeszcze aspekty sprawy wymagające z ich strony „dokończenia”.
W tej sytuacji sędzia Gerges ustalił datę kolejnego przesłuchania sądowego na 4 października br. Być może wtedy zapadnie decyzja co do daty rozpoczęcia procesu Leszka K. i uruchomienie procedury wyłaniania ławy przysięgłych.
Chyba, że prokuratura da jednak wiarę zeznaniom Zbigniewa Sarny...
W opinii amerykańskich sprawozdawców sądowych, szansa na to, aby prokuratura wycofała się ze swojej wersji wydarzeń nie są wielkie.