Wczorajszej nocy w ogniu stanął dach dużej chlewni w Czarnoziemiu w gminie Krasnystaw. W środku było 120 tuczników i 12 macior. Zwierzęta zbiły się w stado i pomimo wysiłków strażaków nie pozwoliły wygnać się na zewnątrz. Cudem wszystkie przeżyły.
Pierwsi na miejscu byli miejscowi strażacy ochotnicy. Jeden z nich zauważył ogień tuż po drugiej w nocy. Natychmiast wysłał żonę, by obudziła właścicieli chlewni. Sam uruchomił syrenę alarmową. Dzięki natychmiastowej interwencji kolejnych jednostek pożar udało się w miarę szybko opanować i nie pozwolić, by ogień przeniósł się na sąsiednie budynki. – Dopiero rano udało się nam przeprowadzić świnie do pomieszczeń nieobjętych pożarem – mówi Tadeusz Demczuk, właściciel chlewni. – Wiele było zaczadzonych. Dlatego trafią do rzeźni.
Strażacy podejrzewają podpalenie. – We wsi kolejny raz jestem sołtysem – mówi Demczuk. – W swoim czasie byłem też zastępcą wójta. Potrafię żyć z ludźmi i wydaje mi się, że nie mam wrogów. Przynajmniej w Czarnoziemiu.
Właściciele szacują, że remont wybudowanej sześć lat temu chlewni będzie ich kosztował około 100 tys. zł. Budynek był ubezpieczony.