Gwałtownie rośnie liczba policjantów biorących zwolnienia lekarskie. W niektórych jednostkach choruje nawet 80 proc. mundurowych. Sytuacja jest bardzo zła, patroli jest znacznie mniej – przyznają w komendzie wojewódzkiej
Jeszcze we wtorek policyjne statystyki mówiły o ponad 700 chorych w całym regionie. Do czwartkowego przedpołudnia zachorowało kolejnych tysiąc policjantów. To oznacza, że na zwolnieniach jest ok. 35 proc. mundurowych z naszego regionu.
– Te liczby cały czas się zmieniają. W ostatnich dwóch dniach znacznie zwiększyła się liczba policjantów na zwolnieniach – przyznaje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Każdy ma chyba świadomość, że sytuacja jest bardzo zła. Jest nam coraz trudniej zapewnić ciągłość służby. Patroli jest znacznie mniej.
Mundurowi zapewniają jednak, że nadal odpowiadają na wszystkie wezwania.
– W pierwszej kolejności reagujemy na zgłoszenia, w których zagrożone jest zdrowie lub życie – dodaje nadkom. Laszczka-Rusek. – Niestety należy mieć świadomość, że w przypadku np. kolizji drogowej czas oczekiwania na przyjazd patrolu może się bardzo wydłużyć.
Z danych zebranych przez policyjnych związkowców wynika, że tylko w lubelskiej komendzie miejskiej i oddziale prewencji chorują setki policjantów. W Opolu Lubelskim na L4 jest cała „drogówka”. W Łęcznej na zwolnieniu jest ok. 80 proc. policjantów.
W mniejszych jednostkach na patrole wysyłani są mundurowi, którzy zwykle pracują za biurkiem.
– W codzienną służbę zaangażowani są wszyscy policjanci, kadra średniego szczebla, naczelnicy wydziałów i ich zastępcy – dodaje rzeczniczka. – Nie patrzymy na to, czy ktoś powinien mieć przerwę.
Do niedawna wśród chorujących policjantów dominowali mundurowi z drogówki i prewencji. Obecnie epidemia objęła już policjantów ze wszystkich pionów, np. kryminalnego i konwojowego. To z kolei powoduje problemy z dowożeniem oskarżonych i aresztantów na rozprawy sądowe i do prokuratur.
Masowe przechodzenie na zwolnienia chorobowe to nieoficjalny element protestu mundurówki, który trwa od kilku miesięcy.
Policjanci wyjątkowo sumiennie wykonują swoje obowiązki. W przypadku drobnych wykroczeń, stosują pouczenia zamiast mandatów. Budżet państwa stracił już na tym kilkadziesiąt milionów złotych. Policjanci domagają się m. in. podwyżek o 650 zł oraz zmian w przepisach emerytalnych. Resort spraw wewnętrznych nie chce przystać na te postulaty.
Apogeum policyjnej grypy spodziewane jest 10 i 11 listopada, kiedy w Warszawie mają się odbyć manifestacje niepodległościowe. Z zapowiedzi przedstawicieli rządu wynika, że do zabezpieczenia przemarszów ma być wykorzystane wojsko. Braki kadrowe w policji może spotęgować jeszcze planowana na piątek i sobotę akcja masowego oddawania krwi.