Kilka razy w miesiącu nasze piwnice zalewa szambo. Wtedy smród jest nie do zniesienia - skarżą się lokatorzy jednego z bloków w Trawnikach.
Wszystkiemu winne są stare łącze kanalizacyjne. - Korzystamy z tego samego kolektora, co zakład "Nikols”, produkujący chemię domową. Fabryka jest po drugiej stronie ulicy. Ilekroć dojdzie tam do jakiejś awarii, nas też zalewa - żali się Barbara Pasieczna, lokatorka bloku nr 631.
- Tak się nie da żyć. Ten sam scenariusz powtarza się kilka razy w miesiącu. W piwnicy nie można niczego zostawić. Nigdy nie wiadomo, czy pomieszczenie nie zostanie zalane. Czasami brodzimy tu po kolana w fekaliach - dodaje Magdalena Łopaciuk.
W bloku mieszka dwadzieścia rodzin. Najgorzej mają lokatorzy z parteru. Od trzech
dni znowu zmagają się z nieczystościami. - Bywa, że szambo podchodzi rurami do góry. Wypływa przez wannę, albo ubikację. To jakiś koszmar - mówi Teresa Ostasz. - Zawsze, gdy gdzieś wyjeżdżamy, zostawiamy klucz sąsiadom i prosimy, by mieli oko na mieszkanie. W każdej chwili może nas przecież zalać - dodaje.
Mieszkańcy bloku nr 631 walczą o godne i wygodne życie od prawie 30 lat. Bez skutku. Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Piaskach, która zarządza budynkiem twierdzi, że tak naprawdę "nic nie może zrobić”. - Interweniujemy doraźnie.
Wypompowujemy wodę i osuszamy piwnice. Kolektor kanalizacyjny jest już stary i zużyty. Dopóki nie powstanie nowy, będziemy się tak męczyć - wyjaśnia Tadeusz Pysz. Wczoraj po raz kolejny wysłał do Trawnik specjalnie wyposażony beczkowóz. - Na jesieni prawdopodobnie zacznie działać nowe łącze. Wtedy problemy znikną - mówi.
Urzędnicy nie są jednak takimi optymistami. - Prace nad kanalizacją trwają. Mogę nawet powiedzieć, że są zaawansowane, ale termin zakończenia inwestycji nie jest jeszcze ustalony. Czy to będzie jesień? Trudno powiedzieć - tłumaczy Lucyna Mieszko, sekretarz gminy Trawniki.
Sprawą zainteresował się sanepid. - Władze zakładu "Nikols” zobowiązały się do jak najszybszego usunięcia awarii i zdezynfekowania piwnic bloku. Jeśli za kilka dni nic się nie zmieni, będziemy interweniować - obiecuje Jan Nowicki, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Świdniku.
Do sprawy wrócimy.