W naszym regionie "szóstka” w Lotto pada średnio raz na pół roku. Jeśli dziś uśmiechnie się do kogoś szczęście, może liczyć na 30 mln złotych
– Przed taką kumulacją jak sobotnia ruch jest kilka razy większy niż zwykle. Ludzie przeważnie kupują zakłady "na chybił trafił”. Przychodzą do nas, bo wiedzą, że w naszym saloniku padła już "szóstka”. Liczą na magię szczęśliwego miejsca.
Wytrawni gracze nie ufają maszynie i grają używając pilnie skrywanych systemów lub skreślając przez lata stały zestaw liczb. – Moje liczby to kompilacja dat urodzin i imienin moich bliskich. Już kilka razy trafiłem czwórkę – mówi Andrzej Krężlewski.
"Szóstki” najczęściej padają w Lublinie. W tym wieku już dziesięć. Szczęśliwy jest także Chełm – tam zanotowano trzy przypadki. W Kraśniku, Puławach i Zamościu jest po dwóch lottomilionerów. Najwyższa wygrana w naszym regionie została zainkasowana rok temu, w sierpniu 2011 r. Wyniosła 12,7 miliona zł.
– Lublin jako stolica regionu zdecydowanie przoduje w naszych statystykach lottomilionerów. To naturalne. Im więcej mieszkańców i kolektur w danym mieście, tym częściej padają tam wygrane. W skali kraju "szóstki” najczęściej padają w Warszawie – mówi Agnieszka Libor, rzecznik LOTTO. – Rekordową kumulacją była ta z 27 września 2011 r. Wtedy pulę ponad 56 milionów zł rozbiło dwóch szczęśliwców z Warszawy i Redy. A rekord wysokości wygranej należy do mieszkańca Gdyni, który 9 lutego br. wygrał prawie 34 mln zł.