Przejście dla pieszych na drodze Piotrowice–Drzewce poprowadzi dzieci idące do szkoły wprost pod koła tirów – niepokoją się mieszkańcy. Burmistrz Nałęczowa twierdzi, że lokalizacja zebry zostanie zmieniona.
– Doceniamy wagę tej inwestycji, ale ktoś chyba nie pomyślał. Przejście dla pieszych ma powstać tuż za zakrętem, taką „eską”, o ograniczonej widoczności – mówi Grażyna Fimbir z Piotrowic.
– Tym chodnikiem w roku szkolnym będzie chodzić mnóstwo dzieci. Kierowcy i piesi będą niewidoczni dla siebie, bo na zakręcie tuż przy drodze stoją zabudowania – dodaje Teresa Skoczylas, także z Piotrowic.
Problem w tym, że chodnik jest poprowadzony jedną stroną jezdni, po czym, za feralnym zakrętem, ma prowadzić drugą stroną. Dlatego potrzebne jest przejście.
– Zlokalizowano je 20 metrów za zakrętem. Trzeba je przesunąć minimum o 50 metrów w stronę szkoły w Piotrowicach oraz zamontować progi zwalniające. Kierowcy jadący od Drzewiec po prostu będą wpadać na zebrę, nie widząc czy ktoś na niej jest – dodaje Fimbir.
– Tą droga jeździ bardzo dużo tirów z wytwórni wód gazowanych. A jak wyleją nowy asfalt, to wszyscy, ciężarówki i osobówki, będą pędzić jak szaleni – dodaje Bogdan Michalski, mieszkaniec Piotrowic. – Nieszczęście, na tak położnym przejściu, to tylko kwestia czasu – uważa Michalski.
Grażyna Fimbir twierdzi, że wielokrotnie interweniowała w tej sprawie u burmistrza Nałęczowa. – Grochem o ścianę. Jak mnie widzi, to przechodzi na drugą stronę jezdni – mówi Grażyna Fimbir.
– Nikogo u mnie nie było w tej sprawie – zaprzecza burmistrz Andrzej Roman Ćwiek. – Sprawę jednak znam i zapewniam, że nie będzie niebezpiecznego przejścia. Projektant już rysuje nową lokalizację tej zebry. Nie ma z czego robić afery. Zamiast od razu lecieć do gazety, trzeba było przyjść do mnie i porozmawiać.
W tym tygodniu, po przerwie, remont nawierzchni na odcinku Piotrowice–Drzewce znowu rusza. – Trzymam burmistrza za słowo. Jeżeli jednak drogowcy będą pracować według projektu lokującego przejście w "starym” miejscu, to postawię swoje auto tak, aby zablokować lanie asfaltu – kończy zdesperowana Grażyna Fimbir.