Mimo kompletnego braku wody i lejącego się z nieba żaru wędkarze zapamiętale machali wędkami przez sobotę i niedzielę
Ponad 70 zawodników z całej Polski w piekielny skwarze rywalizowało w 63. Mistrzostwach Polski w Wędkowaniu Rzutowym. – Do wędkowania rzutowego absolutnie nie jest potrzebna woda. Musi być za to dużo miejsca. Stąd nasza obecność na lotnisku – mówi Waldemar Kaman, sędzia tych zawodów (na zdjęciu).
Zawodnicy rywalizowali w 9 konkurencjach. Musieli się min. popisać celnością rzutu muchówką do tarcz-basenów z pięciu odległości, od 10 do 18 metrów.
– Zawodnicy rzucają ze specjalnego, na pół metra wysokiego, podestu. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Ta konkurencja wymaga pewnej ręki i ogromnego skupienia – dodaje sędzia Kaman. Rozegrano także konkurencje rzutowe, czyli kto najdalej pośle ciężarek. Rywalizacja toczyła przy użyciu wędek muchowych i spinningowych. A trzeba przyznać, że rekord Polski w tej dziedzinie, przy użyciu wędki spinningowej z 7,5-gramowym ciężarkiem na żyłce wynosi dobrze ponad 80 metrów.
- Zawodnicy osiągają dobre wyniki po dwóch latach startów. Początkujący amator tego sportu musi zainwestować min. 1000 złotych w wędki. Reprezentanci Polski mają po trzy kije na każdą konkurencję – dodaje sędzia Kaman.