Od listopada czteroosobowa rodzina oddycha dymem z kotłowni, a ściany ich mieszkania pokrywa grzyb. - Dwa dni temu obudziłam się w środku nocy. Było tyle dymu, że musieliśmy uciekać z domu - wspomina Alicja Ryba. - Boimy się, że kiedyś zaczadziejemy.
Pani Alicja wspólnie z mężem i dwoma synami zajmuje dwa pomieszczenia w budynku, w którym mieści się Zakład Gospodarki Komunalnej. Problemy zaczęły się w jesienią ubiegłego roku, gdy remontowano komin znajdującej się w tym budynku kotłowni. - Był popękany i nie nadawał się do użytku - wyjaśnia Sławomir Leptuch, kierownik ZGK. - A że aura była dobra, postanowiliśmy rozpocząć remont. Ruszyliśmy w listopadzie.
Komin podwyższono i zaopatrzono w metalową rurę. Na zewnątrz wyglądał solidnie. Ale szybko okazało się, że z przewodu kominowego zaczął odpadać tynk, a w powietrze unosić dym i smród.
- Sknocili ten remont - żali się pani Alicja. - W mieszkaniu na ścianach wyłażą mokre plamy i pojawił się grzyb. Ale najgorsze jest to, że do środka dostaje się dym. I to nie wiadomo skąd. Cały czas drzwi na klatkę schodową mamy otwarte, bo się boimy. A synowie wstydzą się do szkoły chodzić, tak im ubrania śmierdzą.
Rybowie kilka razy interweniowali u kierownika ZGK. - To jest stary budynek, robotnicy musieli coś uszkodzić. Gdybym wcześniej wiedział, że będą takie problemy, nigdy bym tego remontu nie zaczynał - mówi Leptuch.
Tuż przed świętami pracownicy położyli siatki i nowy tynk na przewodzie kominowym. Ale to niewiele pomogło.
Na domiar złego kierownik ZGK kazał palić w kotłowni drewnem, które pochodziło ze świeżej wycinki drzew. Zdaniem Rybów to mogło też spowodować zawilgotnienie i złe obsychanie dopiero co otynkowanego komina. W mieszaniu nadal czuć dym, a tynk jak odpadał tak odpada.
- Nie można się doprosić, żeby to poprawili - mówią Rybowie. - Chciałam też, aby na klatce schodowej zrobili dodatkową wentylację. Ale nie mają na to czasu. Sami mamy to robić. Niby jak? Mąż pracuje. Poza tym, nie zna się na tym.
Kierownik Leptuch zapewnia, że wie o wszystkich problemach państwa Rybów i reaguje na każde ich wezwanie. - Komin musi najpierw obeschnąć, a dopiero potem pomyślimy o remoncie - mówi. I dodaje, że najwcześniej prace mogą się zacząć po zakończeniu sezonu grzewczego.