Mieszkańcy z dwóch bloków są uparci i nie chcą zawiązać wspólnot mieszankowych. Wyremontujcie najpierw nasze domy, to się zdecydujemy – obiecują.
– Nie chodzi o to, że my wcale nie chcemy iść na swoje. Owszem, zawiążemy wspólnoty mieszkaniowe ale najpierw chcemy, żeby nam gmina odremontowała te budynki. W przeciwnym razie wszystko od razu spadnie na nasze barki – argumentuje Czesław Krzysztoń, mieszkający w bloku przy Rynku 24 w Annopolu.
Władze gminy jednak przekonują, że wspólnoty to jedyna i najlepsza dla mieszkańców droga do tego, żeby mogli coś zrobić, by poprawić swoje warunki mieszkaniowe.
– Mieszkańcy niesłusznie boją się, że wezmą na siebie cały ciężar związany z utrzymaniem tych budynków. Uważają, że gmina nie będzie dokładać do utrzymania tych nieruchomości. Tymczasem gmina ma obowiązek brać udział w kosztach utrzymania nieruchomości. W takim stopniu, w jakim ma w danej nieruchomości udziały. Co jakiś czas spotykamy się z mieszkańcami i im to tłumaczymy. Wspólnoty mieszkaniowe, które już działają na terenie miasta, mogą w pełni decydować o tym, na co przeznaczą gromadzone środki – podkreśla Sylwia Zawół, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta i Gminy Annopol.
Mieszkańcy jednak trwają przy swoim i domagają się gruntownego remontu swoich domów. Ci z Rynku żądają ocieplenia budynku i wymiany okien na klatkach schodowych.
– Przez kilkadziesiąt lat nikt się blokami nie zajmował. Chcą nam przekazać odpadający tynk z elewacji, pozabijane gwoździami okna na korytarzach i cuchnące studzienki kanalizacyjne podchodzące wodą w piwnicach – wyliczają lokatorzy.
Na ulicy Leśnej problem jest jeszcze większy, bo tam ludzie spod „10” sprowadzili inspektora nadzoru budowlanego, by obiektywnie popatrzył na ich nieruchomość.
– Mieszkamy na bombie zegarowej. Na ścianach naszego bloku od kilku miesięcy widoczne są pęknięcia, płyty są wypukłe, a jak któraś wypadnie to blok się po prostu złoży jak domek z kart – obawiają się mieszkańcy Leśnej 10.
Inspektor wykrył wiele niedociągnięć, jednak w jego ogólnej ocenie dom nie stwarza zagrożenia. – Budynek wymaga podjęcia pilnych kroków, tak żeby powstrzymać jego degradację. Powstałe zarysowania wymagają sprawdzenia podczas prac remontowych – pisze w opinii inspektor Adam Szumniak.
Władze gminy dysponują również ekspertyzą, która potwierdza, że przy Leśnej 10 nie występuje zagrożenie dla życia mieszkańców.
– Przyszli właściciele nieruchomości mają w stosunku do gminy ogromne roszczenia. My nie jesteśmy w stanie tych wszystkich wymagań spełnić i doprowadzić budynków do stanu pierwotnego, bez usterek – wyjaśnia Sylwia Zawół.
W najbliższym czasie w UMiG zaplanowano kolejne spotkania z mieszkańcami. Urzędnicy będą przekonywać do zawiązywania wspólnot mieszkaniowych.