Mieszkanka Opola Lubelskiego we wtorek straciła ponad 18 tys. zł. Tego samego dnia lubelski sąd skazał za podobne wyłudzenie dwie osoby. Kolejną prokuratura właśnie oskarżyła o wyłudzenie aż 320 tys. zł
"Kuzyn” poprosił o pożyczkę. Mówił, że musi poddać się operacji, by ratować życie. 64-latka zebrała 18 tys. zł i przelała na wskazane konto. Potem okazało się, że prawdziwy kuzyn jest zdrowy i to nie on dzwonił.
We wtorek Sąd Rejonowy w Lublinie skazał dwie osoby za podobne wyłudzenia. Chanel K. i Dziuliano T. w czerwcu ub. roku oszukali dwoje starszych lublinian. Od kobiety wyłudzili 19 tys. zł, od mężczyzny – 50 tys. zł. Podawali się za córkę. Sąd skazał oboje na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5. Muszą też naprawić szkody i zapłacić grzywnę.
Tymczasem do lubelskiego sądu właśnie trafił akt oskarżenia w sprawie kolejnej oszustki. Ramona P. usłyszała osiem zarzutów. Udało jej się wyłudzić ponad 320 tys. zł – głównie od starszych osób. – Przedstawiała się jako córka – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Działała w Lublinie, Zamościu i Skierniewicach. To tam jej łupem padło rekordowe 200 tys. zł.
Ramona P. przyznała się. Prokurator uzgodnił z nią wyrok: 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 6 lat, dozór kuratora, obowiązek naprawienia szkody i 7 tys. zł grzywny.
Dlaczego oszustw o niemal identycznym mechanizmie jest wciąż tak dużo? – Oszuści działają bardzo sprytnie. A ludzie są niesłychanie naiwni – wyjaśnia Janusz Wojtowicz z policji w Lublinie. – Poza tym myślą, że im się to nie przytrafi. I tracą czujność.
Naciągacze to wykorzystują. – Czasem nawet nie wiedzą, do kogo dzwonią – podkreśla Wojtowicz. – Zaczynają rozmowę np. słowami "dzień dobry ciociu”. Wtedy poszkodowanemu, szczególnie starszej osobie, od razu przychodzi na myśl najbliższy krewny. I odpowiada: "a, to ty Kaziu”. Oszustowi to wystarczy. A poszkodowany przecież nie odmówi pomocy bliskiemu krewnemu w potrzebie.
Policja nie prowadzi osobnych statystyk dotyczących przestępstw "na wnuczka”. Informuje jednak o przypadkach ujęcia naciągaczy, dzięki czujności ludzi, którzy zamiast przelać pieniądze, zadzwonili na komisariat.