W Chełmie proboszcz podczas mszy napiętnował tych, którzy nie przyjęli go z duszpasterską wizytą. Oberwało się i tym, którzy czekali ze zbyt cienką kopertą.
Wymienieni parafianie i ich sąsiedzi nie mają wątpliwości. - To skandal. Ile dajemy i czy przyjmujemy księdza jest naszą prywatną sprawą - mówią i zastanawiają się, jakim prawem zostało to podane do publicznej wiadomości.
Proboszczem parafii pod wezwaniem Świętej Rodziny jest ks. Jan Pokrywka. Poproszony telefonicznie o komentarz bez słowa cisnął słuchawką.
Co o postępowaniu duchownego sądzą jego przełożeni? - Nie znam sytuacji, jaka panuje w tej parafii - mówi ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik prasowy archidiecezji lubelskiej. - Ale zajmiemy się tą sprawą. Jeśli informacje okażą się prawdziwe, pozostanie uznać to, co się dzieje w chełmskiej parafii, jako zdumiewające i niemoralne. Ale, jak dotąd, nie mieliśmy w związku z tą sytuacją żadnych sygnałów. Wiem jednak, że ksiądz proboszcz buduje kościół. Może mówił o datkach na budowę.
Wierni są innego zdania. - Gdyby chodziło o pochwalenie darczyńców, byłoby to normalne - mówią. - Ale proboszcz wymienił także nazwiska osób, które nic nie dały. To już gruba przesada. Dlaczego ksiądz nie zadał sobie pytania, czy tych stać było na datek?
Parafianie skargi do kurii jednak nie złożą. Uważają, że lepiej nie zadzierać z proboszczem. - W niedzielę z ambony krzyczał, że skoro teraz nie chcemy wspomóc kościoła, możemy się mocno zdziwić, jak nam będzie potrzebna kapłańska posługa - mówi pani Anna.
- Nie wiem, czy w tym roku doczekam się duszpasterskiej wizyty - mówi jedna z parafianek. - Kiedy dwa lata temu nie przygotowałam koperty, proboszcz był zbulwersowany. Rok później wikariusz, który chodził po kolędzie, ominął moje mieszkanie. Dowiedziałam się, że zostałam wciągnięta na czarną listę. Ponoć ksiądz proboszcz zabronił poświęcenia mojego mieszkania i pobłogosławienia domowników.
PS Nasi rozmówcy nie chcieli przedstawić się z nazwiska. Boją się szykan ze strony proboszcza.