Karetki i kierowcy z dzierżawy. Lekarze i sanitariusze ze szpitala. Tak ma funkcjonować pogotowie ratunkowe, które chce uruchomić kraśnicki szpital.
– Trochę się zagapiłem bo mogłem to zrobić już wiosną, kiedy protestowali lekarze pogotowia i było zamieszanie z nową siedzibą stacji pogotowia w Kraśniku. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mogę prowadzić pogotowie. Bo okazuje się, że tak, jak mogę zlecać usługę np. sprzątania, to mogę także wożenie lekarza i sanitariusza. I tak zrobię. Co roku płacimy stacji pogotowia
2 i pół miliona złotych. Większość tych pieniędzy zostaje w Lublinie i pokrywa koszy administracji. Za takie pieniądze jesteśmy w stanie sami zorganizować pogotowie na dobrym poziomie – wyjaśnia Piotr Krawiec, dyrektor SP ZOZ w Kraśniku.
Dyrekcja szpitala już ogłosiła przetarg na dzierżawienie karetek wraz z kierowcą. Jednak nie jest to rozwiązanie doskonałe i docelowe.
– Na razie szpitala nie stać na zakupy, bo jedna karetka kosztuje 250 tys. złotych, a pogotowiu potrzeba sześć. Dlatego na razie będziemy je dzierżawić. Zapewnimy obsługę karetki, czyli lekarza i sanitariusza – dodaje Krawiec.
Ale dzierżawa karetek to tylko pierwszy i najłatwiejszy etap. Kolejne, to przygotowanie przez szpital odpowiednich pomieszczeń i zaakceptowanie ich przez sanepid, no i oczywiście uzyskanie w NFZ kontraktu na ratownictwo medyczne.
– Mamy wolne lokale, zarówno w starej dzielnicy Kraśnika, jak i fabrycznej. Problem jednak stanowić będzie przejęcie kontraktu w Narodowym Funduszu Zdrowia, ponieważ nikt bez walki go nie odda – wyjaśniają w szpitalu. Ale dyrektor Krawiec zapewnia, że będzie w tej sprawie rozmawiał z dyrekcją pogotowia w Warszawie i mimo wszystko próbował przejąć kontrakt.