

Przesłuchanie ma się odbyć za tydzień. – Nic nie wiem o zarzutach, wezwania do prokuratury jeszcze nie dostałem – mówił nam wczoraj Rękas. – Trudno mi ocenić dowody, jakie zebrała prokuratura. W tej sprawie nie byłem przesłuchiwany.
O tym, że Rękas posłużył się indeksem z fałszywymi wpisami, pisaliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Późniejszy przewodniczący sejmiku od 1994 roku studiował prawo na KUL. Rok później stanął przed komisją dyscyplinarną pod zarzutem sfałszowania podpisów w indeksie. Formalnie nie wyrzucono Rękasa z uczelni – żeby udowodnić fałszerstwo, trzeba by zlecić drogą i czasochłonną opinię grafologiczną. Stanęło na tym, że Rękas dobrowolnie pożegnał się z uczelnią.
Dowody na fałszerstwo zdobyła prokuratura. Gdyby nie postawiła zarzutów w lutym, sprawa Rękasa by się przedawniła. Mija właśnie 10 lat od złożenia podpisów w indeksie. Gdyby postępowanie prokuratury zakończyło się aktem oskarżenia, byłaby to druga sprawa karna Rękasa. W sądzie czeka na termin jego proces o sfałszowanie podpisów założycieli Stowarzyszenia Legia Akademicka, której był szefem.