Jestem pasażerem busów, tzw. żółtków na trasie Lublin-Piotrków. Jazda nimi to horror.
Nasz Czytelnik jechał ostatnio busem LKK z placu Dworcowego. Kurs o godz. 22.25 do Piotrkowa.
- Bus był przeładowany do granic wytrzymałości - dodaje nasz Czytelnik. - Wisiałem przy samych drzwiach i kurczowo musiałem się trzymać poręczy. To nie koniec. Drzwi były uchylone, kierowca nie mógł ich do końca zamknąć. Jestem mechanikiem i wiem, czym grozi tragiczny stan techniczny takich pojazdów. Nie wiem, jak ktoś to dopuszcza do ruchu.
To nie koniec zarzutów. Pasażer zarzuca także LKK, że "żółtki” nie przestrzegają rozkładu jazdy. - Wielokrotnie nie ma busów lub nie podjeżdżają w godzinach, w których jest mało pasażerów - dodaje nasz Czytelnik.
Jego skarga trafiła do wojewódzkiego inspektora transportu drogowego. - Na pewno przeprowadzimy kontrolę na tej linii - mówi Cezary Jurkowski, inspektor wojewódzki.
Niestety, prezes LKK nie skomentował zarzutów Czytelnika, bo, jego zdaniem, są zbyt ogólne.
- Nie ma konkretnych godzin, brak numeru bocznego. Taki donos można napisać o każdej linii - powiedział nam w rozmowie telefonicznej prezes, który nie chciał się nawet przedstawić.
Sprawą natomiast zainteresowała się policja. - Jeżeli przewoźnik łamie przepisy ruchu drogowego, na przykład w busie jest przewożonych więcej osób niż przewiduje to wpis w dowodzie rejestracyjnym, wówczas podczas kontroli kierowcę ukarzemy mandatem. Mało tego, zwrócimy się do administracji samorządowej o cofnięcie zezwolenia na przewóz osób. Na pewno przyjrzymy się pojazdom LKK obsługującym tę i inne linie. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, kara będzie surowa - mówi Arkadiusz Kalita z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.