Jeszcze do soboty będzie pracować w Lublinie ekipa kręcąca dla Telewizji Polskiej film „Cudak”, jedną z opowieści o Polakach ratujących Żydów podczas II wojny światowej. W piątek i sobotę powstawać będą m.in. widowiskowe sceny na tyłach kamienic przy ul. Dolnej Panny Marii.
– Ten trup ma utrudniać wyjście bohaterowi! – z krótkofalówki rozlega się komenda reżyserki. Udający trupa statysta ma szerzej otworzyć oczy. Niby to łatwe, ale kiepsko się leży na bruku, gdy leje deszcz i jest zimno, a scenę trzeba powtarzać. – Ze cztery razy się kładłem – opowiada nam później Dima. Mężczyzna dostaje pod pachę kolejny termofor i ponownie ma zastygnąć w bezruchu.
Za plecami „trupa” otwierają się drzwi, z których wyłania się aktor Kazimierz Mazur. Tym razem nie w serialu „Na Wspólnej”, ale w Lublinie, na Rybnej, gdzie wciela się w rolę muzyka o nazwisku Cudak. Wychodzi prosto na ulicę, na której przechodnie-statyści mają na rękawach opaski z Gwiazdą Dawida. – Wychodziłem z jednego do drugiego świata – mówi Kazimierz Mazur.
Świat, do którego wszedł filmowy Cudak, to żydowskie getto w jednym z polskich miast okupowanych przez Niemców podczas II wojny światowej. – To historia Polaka, który jest muzykiem, ma swoją kapelę i los sprawia, że ratuje innego muzyka, który ma żydowskie pochodzenie – opowiada Anna Kazejak. – Nasz bohater ratuje tamtego człowieka z Holocaustu.
Właśnie o tym opowiadać ma „Cudak”, jeden z filmów składających się na telewizyjny cykl „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat”. To historie Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej.
Opowieść Anny Kazejak czerpie z prawdziwej historii. – Scenariusz jest oparty na faktach – mówi reżyserka, chociaż zastrzega, że nie jest to wierne odwzorowanie wydarzeń z Radomia, a sama akcja nie jest osadzona w żadnym konkretnym miejscu. Lublin gra po prostu jedno z polskich miast z żydowskim gettem. Na ulicach zawisły „przedwojenne szyldy”, na
Efekty prac filmowców mamy zobaczyć już wiosną na głównej antenie Telewizji Polskiej. Czego się spodziewać po „Cudaku”? – To nie będzie kino typowo wojenne, smutne, bo będzie też dużo życia, muzyki – zapowiada Kazejak i podkreśla, że to przede wszystkim opowieść o przyjaźni. – Dotykamy rzeczy, których kiedyś ktoś może dotykał, ale nie w ten sposób – podkreśla Mazur.
Ekipa filmowa pojawi się w czwartek na Niecałej, w piątek na Jezuickiej i Dominikańskiej oraz ponownie na Noworybnej i Rybnej. Duża scena ma być kręcona w piątek i sobotę na ul. Dolnej Panny Marii. W pobliżu planu filmowego trzeba się liczyć z utrudnieniami w ruchu.