Lubelska gastronomia została zwolniona z pierwszej raty opłaty za koncesję na sprzedaż alkoholu, a już wpłacone pieniądze mają być zwracane. Tę propozycję prezydenta Lublina zatwierdziła w piątek po północy Rada Miasta. Odrzuciła dalej idący pomysł klubu PiS, żeby zwolnić gastronomię ze wszystkich trzech rat tej opłaty.
– Ten projekt uchwały jest rzeczywistym wsparciem dla branży gastronomicznej – tak o prezydenckiej propozycji mówił sekretarz miasta, Andrzej Wojewódzki. Większość Rady Miasta poparła ten pomysł w głosowaniu, do którego doszło w piątek po północy. 28 radnych było za, nikt nie był przeciw, dwie osoby wstrzymały się od głosu.
To zatwierdzili radni
Gastronomia, w tym hotelowa, została zwolniona z pierwszej raty opłaty za zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Chodzi o tę, która jest płatna do 31 stycznia.
Miasto nie zwalnia przedsiębiorców z pozostałych dwóch rat, ale przesuwa ich termin płatności: z końca kwietnia i końca września na koniec października.
Uchwała wejdzie w życie z mocą wsteczną. Skutkuje to tym, że przedsiębiorca, który już opłacił koncesję, dostanie zwrot pieniędzy. Będzie to zwrot wyłącznie pierwszej raty. Ten, kto zapłacił z góry wszystkie trzy, dostanie zwrot tylko tej pierwszej.
Tego nie zatwierdzili
Rada Miasta odrzuciła pomysł, by zwolnić gastronomię ze wszystkich trzech rat opłaty za tzw. koncesję. Takie wsparcie proponowali opozycyjni wobec prezydenta radni Prawa i Sprawiedliwości. – Chcielibyśmy, żeby pomoc nie była tylko symboliczna – tłumaczył radny Tomasz Pitucha (PiS).
Klub PiS krytykował prezydenta za propozycję, by zwolnić gastronomów tylko z pierwszej raty. – To zbyt mało – mówił radny Piotr Popiel. – Nie wzięcie czegoś, co się nie należy, to żadna pomoc – przekonywał Pitucha.
Pomysł radnych PiS przepadł, bo Rada Miasta, głosami prezydenckiej koalicji, nie wprowadziła tego projektu do obrad. Zajęła się tylko skromniejszą propozycją Krzysztofa Żuka.
Co obiecuje prezydent
Żuk deklaruje, że gotów jest zaproponować gastronomii dłuższe zwolnienie z opłaty koncesyjnej, jeżeli rząd nie odmrozi od kwietnia tej branży. – Jeśli premier tej decyzji nie podejmie, to jest oczywiste, że skierujemy wówczas do państwa kolejny projekt – mówił Żuk.
Taka deklaracja była powtarzana kilkakrotnie, także na koniec dyskusji. – W przypadku, gdy branża gastronomiczna nadal będzie zamknięta, w kwietniu zostanie skierowany projekt uchwały o dalszych działaniach w zakresie zwolnienia lub przesunięcia terminu opłaty – stwierdził w imieniu prezydenta sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki.
Jak zwykle się kłócili
Chociaż ostatecznie nikt nie zagłosował przeciw prezydenckiej propozycji wsparcia, to radni jak zwykle uprawiali słowne sztuki walki. Dyskusja szybko zeszła z głównego tematu i stała się debatą o tym, co powinien, a czego nie powinien robić rząd w sprawie epidemii.
– Nie róbcie z siebie takich obrońców – mówił radny Bartosz Margul (klub Żuka) do radnych PiS, wypominając im, że to „ich” rząd decyduje o obostrzeniach, które ostro krytykował.
– Za chwilę uchwałę podejmiecie, że wirusa nie ma – odpowiadał radny Zbigniew Ławniczak (PiS). Członkowie jego klubu tłumaczyli, że nie można rozliczać miejskich radnych z działań rządu, choć z zasady te działania bronili. Z jednym wyjątkiem. – Świat zwariował, nasz rząd też zwariował – skwitował radny Stanisław Brzozowski (PiS).
Skutki dla kasy miasta
Ile pieniędzy ominie kasę miasta wskutek zatwierdzonej przez radnych ulgi? Twardych liczb nie ma, można to tylko szacować. Ratusz założył, że w tym roku do kasy miasta wpłynie 8,3 mln zł z opłaty koncesyjnej. Zazwyczaj większość tej kwoty (około 85 proc.) odprowadzają sklepy, czyli punkty sprzedaży alkoholu do spożycia „na wynos”.
Wpływy z opłat od lokali gastronomicznych (koncesja na sprzedaż „na miejscu”) to około 15 proc. ogólnej kwoty. Oznacza to, że w tym roku będzie to ok. 1,2 mln zł. Zwalniając gastronomię z jednej trzeciej opłaty, miasto uszczupli swoje wpływy o 400 tys. zł.
Rzeczywisty uszczerbek może być mniejszy, bo opłata koncesyjna uzależniona jest także od osiąganych przez lokal obrotów, a te – jak szacuje Ratusz – spadły w zeszłym roku w gastronomii nawet o 40 do 50 proc.