Prowadziła sklep z ubraniami. Klientom oferowała atrakcyjne inwestycje. Jak wpłacili pieniądze, to je stracili.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 34-latce. Grozi jej do 12 lat więzienia. Elżbiecie P. przedstawiono łącznie 67 zarzutów. Dotyczą one prania pieniędzy w kwocie ponad 600 tysięcy złotych i uczynienia z tego procederu stałego źródła dochodu. Chodzi także o oszustwa na kwotę 2,3 miliona złotych oraz prowadzenie działalności pożyczkowej bez zgody Komisji Nadzoru Finansowego. Śledczy ustalili, że oszukała t65 osób.
Elżbieta P. została zatrzymana lipcu 2021 roku. – Z zebranych informacji wynikało, iż mieszkanka Lublina brała udział w piramidzie finansowej, dzięki czemu oszukała około 65 osób i instytucji finansowych na łączną kwotę 2,3 miliona złotych. Kobieta prowadząc sklep z ubraniami zajmowała się również oferowaniem inwestycji mających przynieść szybkie zyski. Pieniądze miały być lokowane przez inne podmioty na giełdzie lub w kryptowaluty – przypomina komisarz Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie.
Dodaje, że przestępczy proceder rozpoczął się w maju 2016 roku i trwał do stycznia 2020 roku.
Elżbieta była przekonująca. Obiecywała klientom szybki zysk, a pieniądze miały być spore. Każdy kto oddał kobiecie swoje oszczędności mógł liczyć, że otrzyma od 30 do 40 procent tygodniowo.
– Chcąc wzbudzić zaufanie 34-latka początkowo wywiązywała się z przyjętych zobowiązań i wypłacała swoim klientom zarobione pieniądze. Później proponowała zainwestowanie, także tych środków. Wszystkie te zabiegi osłabiały czujność pokrzywdzonych, a jednocześnie napędzały nowych klientów – dodaje Gołębiowski.
Oszustka na cel brała nie tylko przypadkowo poznanych ludzi. Wśród pokrzywdzonych są jej znajomi a nawet członkowie rodziny. – Pokrzywdzeni podkreślali, że kobieta była bardzo wiarygodna i wzbudzała ich zaufanie. Wśród jej klientów są osoby, które zaciągnęły kredyty i przekazały jej nawet po 100 tysięcy złotych – informuje policjant.
Kiedy pierwszy raz pisaliśmy o sprawie, udało się nam ustalić, że pierwszymi ofiarami Elżbiety byli taksówkarze. Kiedy wieźli gdzieś kobietę, ta odbierała telefony od swojego „szefa”. Mówiła o kolejnych podpisanych umowach i zyskach klientów na poziomie 30-40 procent tygodniowo. Po takiej rozmowie kierowcy sami zaczynali dopytywać o szczegóły i wpadali w pułapkę zastawioną przez Elżbietę P.