Było radośnie, kolorowo, głośno i tłumnie. 13. festyn Pasje Ludzi Pozytywnie Zakręconych, który w niedzielę odbył się na placu Litewskim w Lublinie przyciągnął wiele osób spragnionych wrażeń. Było na co popatrzeć!
Już na samym wejściu na plac Litewski, od strony Krakowskiego Przedmieścia, stanął Papa mobile, samochód zaprojektowany i wykonany w 1979 roku na pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Auto zanim w niedzielę pojawiło się w sercu Lublina pilotowało po ulicach miasta rajd rowerowy szlakiem Papieża-Polaka, który odbył się z okazji festynu. Jego uczestnicy ruszyli z kościoła Św. Rodziny i odwiedzili m.in. Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie złożyli kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II.
Tuż przed hotelem Europa tak, jak w lipcu 1944 roku zaparkował z kolei amerykański czołg M4 Sherman. Przed 79. laty ktoś uwiecznił sporą grupę mieszkańców Lublina na zdjęciu z wrakiem czołgu, którego używali w wyzwalaniu Lublina Sowieci. Teraz organizatorzy chcieli wykonać zdjęcie z członkami rodzin osób, które w tym miejscu znalazły się na historycznej fotce. Niestety, zgłosiło się zaledwie kilka osób. Do fotografii zapozowała pani Wanda Drozdowska, której ojciec był na zdjęciu. Przyszła z bratem ciotecznym, szwagrem i ciocią. Czołg miał jednak wzięcie u uczestników festynu, którzy chętnie robili sobie fotki, podobnie, jak z wieloma innymi starymi wojskowymi pojazdami, które przyjechały do Lublina.
Fani przestworzy mogli z kolei zajrzeć do szybowca, a także wejść do kosza balu. Czeski “Kubicek” z pl. Litewskiego nie odleciał, bo wiatr był silny.
Wśród wielu stoisk, znaleźc można było to przygotowane przez lubelskiego kolekcjonera telefonów Henryka Świerszcza. Zaprezentował on tylko skromną część ze swojej kolekcji. – To łącznica telefoniczna MB 20 na numerów z roku 1953 – pokazuje urządzenie, które kupił w opłakanym stanie na jednym z portali aukcyjnym. “Uzdrowił” niewielką centralkę i dzisiaj wygląda przepięknie, nawet działa. – Proszę można dzwonić, jak przed 70 laty gdzieś na gminnej poczcie – mówi i opowiada o kolejnych eksponatach: To telefon przedwojenny niemieckiego simensa, a te dwa to amerykańskie z II wojny światowej, w 1942 roku służyły na froncie i uratowały z pewnością wiele istnień – dodaje Świerszcz.
Kolekcjoner ma nadzieję, że dzięki festynowi ktoś zobaczy jego zbiór i w końcu uda mu się spełnić marzenie – otwarzy niewielkie muzeum, w którym mógłby prezentować to, co przez wiele lat udało mu się zebrać.
Lubelski Klub Morsów zapraszał do kąpieli w basenie z lodem. – Jeśli ktoś chce poczuć się jak mors, to serdecznie zapraszamy. Lodu nam wystarczy, mamy aż 300 kg – zachęcał Paweł Drozd, prezes Lubelskiego Klubu Morsów.
Wśród wielu grup rekonstrukcyjnych, które prezentowały się podczas festynu była m.in. “Patria” z Buska Zdroju. Panie przyjechały do Lublina po raz pierwszy i paradowały po pl. Litewskim w przepięknych, czarnych sukniach. – To stroje z epoki żałoby narodowej 1861-1866 – mówi Marianna Nogaś i dodaje: – Polskie patriotki w ten sposób walczyły z carskim zaborcą.
Było też kolorowo o co zadbali lubelscy cosplay playerzy. Demon slayer, Bungo Stray Dogs i wiele innych postaci zapraszały na Festiwal Spotkań Kultur AKIRA, który w październiku odbędzie się w Lublinie, a na placu Litewskim odtańczyły popularną "Belgijkę".
Tradycyjnie nie zabrakło pokazów strong man. Można było zobaczyć jak lubelski siłacz Maciej Krzykała przeciąga na czas ośmiotonową ciężarówkę.
O podniebienia uczestników festynu zadbały m.in. Szkoły Lider, które przygotowały przepyszny bigos i lody, a także Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie, które serwowało gulasz z dzika i sarny.
– Cieszę się, że ludzie nie siedzieli w domach przed telewizorami i komputerami tylko tak licznie przyszli na nasz festyn. Mogli tu spotkać prawdziwych pasjonatów, zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Może znaleźli też i swoją pasję? – mówi Zbigniew Jurkowski, pomysłodawca i organizator festynu Pasje Ludzi Pozytywnie Zakręconych.