Ponad 200 tys. złotych wydali w ciągu roku urzędnicy Ratusza płacąc służbowymi kartami m.in. w hotelach i na stacjach benzynowych. Wykazu wszystkich takich transakcji żąda od władz miasta lubelska Fundacja Wolności. Ratusz jeszcze nie wie, czy go przekaże
- Mamy nadzieję, że kierownictwo lubelskiego urzędu nie stosuje tak nagannych praktyk - stwierdza Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności. Nadzieję ma, ale na wszelki wypadek pyta.
21 kart
Ustaliliśmy, że Urząd Miasta ma 21 służbowych kart płatniczych. Jednej używa prezydent Lublina, trzy są do dyspozycji jego zastępców, kolejną kartę ma sekretarz miasta, jedną przewodniczący Rady Miasta, a następną jego zastępca. Wśród dyrektorów wydziałów Urzędu Miasta karty mają tylko trzy osoby: dwie z Wydziału Projektów Nieinwestycyjnych, a jedną dyrektor Wydziału Strategii i Obsługi Inwestorów.
U niższych rangą urzędników można doliczyć się łącznie 11 kart, z czego 10 związanych jest z projektami dotowanymi z funduszy zewnętrznych, głównie unijnych.
- W 2013 roku wydatki dokonane przy pomocy kart płatniczych wyniosły 212 270,40 zł - wylicza Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. Średnio na jedną kartę wypada miesięcznie ponad 840 zł.
Za co urzędnicy płacili w ten sposób?
- Pracownicy mogą korzystać ze służbowych kart płatniczych przy regulowaniu wydatków ponoszonych w czasie krajowych i zagranicznych podróży służbowych. To np. płatności za hotele i podróże - stwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta.
A jak to wygląda w praktyce? Takich danych żąda Fundacja Wolności. Chce znać imiona, nazwiska i stanowiska posiadaczy kart, limity kredytowe oraz wyciągi bankowe dla wszystkich tych kart od początku zeszłego roku do teraz. Wyciągi zamierza upublicznić w Internecie.
- Musimy najpierw sprawdzić, czy możemy udostępnić takie informacje - podkreśla rzeczniczka prezydenta.
Zdaniem Jakubowskiego nie ma przeciwwskazań do ujawnienia wyciągów. - Uważamy, że informacje o tym, co było opłacane służbowymi kartami płatniczymi osób zajmujących kierownicze stanowiska w UM Lublin, są informacją publiczną i liczymy na otrzymanie pełnych danych.