36,5 tys. złotych za hotel w Szwajcarii, 1000 zł za rachunek w lubelskiej restauracji, hotele w Nowym Jorku, Ankarze, Weronie. To część wydatków opłacanych służbowymi kartami lubelskiego Ratusza. Samorząd ma 21 takich kart, a ta złota wcale nie należy do prezydenta
Urząd ma 19 kart, większość z limitem 10 tys. złotych. Ale jest też złota karta z limitem 50 tys. zł i ma ją nie prezydent, ale Krzysztof Łątka, dyrektor Wydziału Projektów Nieinwestycyjnych. Jako jedyny ma aż dwie karty.
- Złotą kartę przyznano mi jeszcze w dawniejszych czasach - mówi Łątka. - Mój wydział realizuje projekty polegające głównie na spotkaniach z ludźmi i karta bardzo się przydaje, bo można jednorazowo zapłacić za większą liczbę osób.
Tak było przy rekordowej płatności 36,5 tys. zł za hotel w szwajcarskim Sankt Gallen. We wrześniu szkolił się tam Łątka i grupa urzędników, głównie jego podwładnych.
- Osiem osób, pięć dni, a tam było drogo. Stąd ta kwota - wyjaśnia Łątka i zastrzega: - Wszystko pokryły pieniądze ze szwajcarskiego grantu.
W wyciągach dominują zagraniczne hotele, bilety kolejowe i lotnicze. Ale zdarzają się i rachunki z lubelskich restauracji. W 16 Stołach rachunek za 1015 zł zapłacono w niedzielę 14 kwietnia 2013 r., w sobotę 9 marca ub. roku karta była użyta w Grand Hotel Coffee, "U Fotografa” opłacono tak rachunek na 590 zł, a w restauracji Sielsko Anielsko na 181 zł.
- Wydatki w lokalach w Lublinie nie są związane z podróżami służbowymi. Chcemy wiedzieć, co to za wydatki i z jakiej okazji - mówi Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności. Wczoraj zażądał faktur z opisem.
Wykaz nie obejmuje przewodniczącego Rady Miasta i jednego z jego zastępców. Fundacja czeka jeszcze na te dane.