299,98 zł będzie kosztować pobyt w „wytrzeźwiałce” mającej ruszyć w kwietniu w Lublinie. Taką stawkę zatwierdzili radni, ale pytań mieli sporo: czy nie za drogo, czy da się to odpracować i czy oprócz placówki trzeźwiącej pijanych miasto stworzy... punkt odchudzający otyłych
Kwota kojarząca się ze sklepową promocją nie jest dziełem przypadku, tylko Ministerstwa Zdrowia, bo to ono określa maksymalną stawkę za pobyt w takich placówkach. Wyższej ceny samorządy ustalić nie mogą. Władze Lublina zdecydowały się na najwyższą możliwą opłatę.
– Nie ma podstaw do tego, by opłata była inna – mówiła Monika Lipińska, zastępca prezydenta. Ratusz sprawdzał też opłaty w innych miastach. – Najczęściej są to stawki maksymalne lub prawie maksymalne – informuje Adam Mołdoch, zastępca dyrektora Centrum Interwencji Kryzysowej szykującego placówkę przy Północnej. Tłumaczy, że opłata ma pokryć koszty usług, a te nie ograniczą się do udostępnienia materaca i wody, bo będzie też pomoc psychologa i terapeuty uzależnień.
– Ja nie widzę powodu, żeby te osoby tak dopieszczać – stwierdził radny Zdzisław Drozd (PiS). I pytał, czy równie dużą wagę miasto przyłoży do osób z innymi przypadłościami. – Ważnym problemem jest otyłość i nadmierne jedzenie i też moglibyśmy otworzyć punkt odchudzający – dodaje radny, który obawia się, że noclegowicze nie będą płacić i prawie 300-złotową opłatę będzie musiało pokrywać miasto.
– Ile by ten ośrodek nie kosztował, warto – odpowiadał koledze radny Dariusz Jezior (PiS).
I przypomniał, co dzieje się w szpitalnych oddziałach, gdzie jak dotąd zwożeni są pijani ludzie: – Te osoby zakłócają porządek, są wulgarne – podkreślał. – Boję się jednak, że opłatami za pobyt alkoholików będą obciążane ich rodziny.
– Oczywiście ta opłata może być na ogólnych zasadach umarzana lub rozkładana na raty – zapewniał Zbigniew Dubiel, radca prawny Urzędu Miasta. Nie wykluczał i tego (a padały takie pytania), że możliwe będzie częściowe odpracowanie długu. Ale to, zdaniem radnego Jarosława Pakuły (PO), nie zapewni pieniędzy na zapłatę dla personelu. – Czy mówicie, że ten upojony człowiek pójdzie i odpracuje coś u psychologa? – pytał Pakuła.
I choć dyskusja w Radzie Miasta w pewnym momencie skupiła się na ubogich ludziach w szponach alkoholizmu, to nie tylko tacy będą trafiać do nowej „wytrzeźwiałki”. Tak samo jak nie tylko tacy trafiają upojeni do szpitali. – To są też osoby, które incydentalnie spożywają alkohol, ale zachowują się niestosownie – zauważyła prezydent Lipińska.
Właśnie do tych pracujących i wyprasowanych, którzy „poszli w tango”, sroga opłata ma przemawiać najbardziej i skłonić do tego, by się pilnowali. – Bo będzie to drogi nocleg – przyznał Piotr Dreher, radny PO.
Bo za 300 zł można przenocować w hotelu i wyjść z niego, kiedy się zechce, a nie wtedy, gdy pozwoli na to lekarz z alkomatem. Trzeba tylko wejść na trzeźwo.