Udało się. Siedmioosobowa rodzina, której losy opisywaliśmy dzisiaj ma już gdzie mieszkać.
- To tylko 50 kilometrów od Lublina, dojazd do pracy bezproblemowy, do szkoły podobnie - cieszy się pan Jan. - A przede wszystkim wspaniałe warunki mieszkaniowe.
Kiedy w piątek rozmawialiśmy z mężczyzną, czekał na podpisanie umowy najmu. Wczoraj dopełnił wszystkich formalności. - Będziemy mieszkać w dwupokojowym domu, z kuchnią, łazienką - mówi. - Będzie też ogródek, w którym w lecie posiejemy jakieś warzywa.
Opłaty też nie są duże. Tylko 500 zł miesięcznie. Jednak teraz, przed zimą, siedmioosobowa rodzina musi zdobyć opał. - Dom ma centralne ogrzewanie, ale palić trzeba węglem - dodaje mężczyzna. - I z tym jest problem. Już w tej chwili trzeba przynajmniej dwie tony. A my zostaliśmy bez pieniędzy.
Przypomnijmy. Pan Jan razem z żoną i piątką dzieci od trzech tygodni tułał się po rodzinie, znajomych. Mieszkali w hoteliku przy dworcu PKS. Jedną noc rodzina musiała spędzić w autobusie, którym jeździ głowa rodziny. Wczoraj zaś nocowali u pana Krzysztofa z ulicy Siennej w Lublinie. - Mężczyzna przyjął nas na cztery dni za darmo - mówi. - Nam oddał duży pokój, a sam spał w kuchni. Chciałbym mu bardzo podziękować.
Jeśli ktoś mógłby zaofiarować rodzinie pana Jana pomoc w zdobyciu opału, prosimy o kontakt z naszą redakcją pod numerem telefonu 081 46 26 814 lub mailem na adres wojciszyn@dziennikwschodni.pl.
(tom)