Tłumy wiernych modlili się w piątek wieczorem w Lublinie w 71. rocznicę tzw. cudu lubelskiego. Mszy św. sprawowanej na placu przed katedrą przewodniczył biskup Adam Bab.
Nowy biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej zaznaczył, że 71 lat temu do łez Matki Chrystusa przyczynił się pewien system, który pojawił się w Polsce i "zamierzał deprawować sumienia". I choć obecnie jesteśmy wolni od komunizmu, to nie jesteśmy wolni od grzechu.
– Nasze pokolenie nie jest wolne od bezbożnych idei, gdzie pod hasłem praw człowieka, jakiś zdobyczy cywilizacyjnych, postępu, na inny, czasem bardziej przemyślany i perfidny sposób zło nazywa się dobrem – mówił do zebranych biskup Adam Bab. – Kiedy od nowa definiuje się to kim jest rodzina i kim jest człowiek. A pod tymi nowymi definicjami tworzone są projekty nowego, szczęśliwego społeczeństwa, nieposłusznego Bogu. Te zjawiska pewnie też Matkę Bożą zasmucają – stwierdził biskup Adam Bab.
Podkreślał, że nie przychodzimy do kościoła, "aby uzbroić się przeciwko komukolwiek". – Żeby na większych czy mniejszych transparentach wypisać grzechy całego świata, oprócz swoich – mówił biskup Bab. – I rozpocząć jakieś powstanie. Naszą siłą, na nowo jest przejęcie się miłością Boga. Zgoda na jego prawdę o nas samych. Na nawrócenie, które z tej prawdy powinno wynikać.
Tzw. cud lubelski wydarzył się 3 lipca 1949 r. (niedziela). Tego dnia w katedrze w Lublinie odbywał się ingres nowego biskupa lubelskiego, Piotra Kałwy. Po południu, ok. godz. 15 osoby modlące się przed obrazem Matki Bożej zauważyły zmiany na wizerunku Matki Jezusa Chrystusa. Maryja "płakała". Wieść o "cudzie" szybko się rozeszła. Do Lublina zaczęli przybywać pielgrzymi. Wiadomość dotarła także do komunistycznych władz. Rozpoczęły się represje i prześladowania.