Prokuratura postawiła mecenasowi Mariuszowi J. zarzut spowodowania wypadku drogowego i ucieczki. Adwokat zostawił w samochodzie ranną przyjaciółkę.
– Podejrzany tłumaczył na przesłuchaniu, że wpadł w poślizg – mówi Marta Kowalska, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin– Południe. – Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie został na miejscu wypadku.
Do wypadku doszło przed dwoma tygodniami. O piątej nad ranem
na ul. Nadbystrzyckiej w Lublinie seat mecenasa zjechał na prawe pobocze i uderzył w drzewo. Gdy przyjechali policjanci, w samochodzie była tylko ranna pasażerka. Kobieta przyznała, że autem kierował jej bliski przyjaciel adwokat Mariusz J. Mężczyzna dopiero po południu zgłosił się
na policję.
Adwokat, żeby wyjść z aresztu, musiał wpłacić 7 tys. zł poręczenia majątkowego. Nadal może występować przed sądem w imieniu swoich klientów. Wyczynem Mariusza J. zajął się już samorząd adwokacki.
Wypadek przy ul. Nadbystrzyckiej stał się głośny jeszcze z jednego powodu. Do rannej kobiety przyjechała karetka z pijanym lekarzem. W tej sprawie toczy się odrębne śledztwo.