Były agent CBA odszedł zanim rozpoczął się proces w jego sprawie. Dzięki temu nie stracił przywilejów emerytalnych
Śledztwo dotyczące działalności Adama M.* prowadził bialski oddział Prokuratury Okręgowej w Lublinie. O kłopotach agenta pisaliśmy już w grudniu ubiegłego roku. Funkcjonariusz CBA inwestował pieniądze u znajomego oszusta. Mężczyzna ten został niedawno skazany na wyłudzenie ponad 3,5 mln zł. Adam M. dał mu własne pieniądze, ale również środki, które pożyczył od znajomych. Tylko od Pawła K., przedsiębiorcy z Lublina miał wziąć ponad 400 tys. zł.
– Stwierdzono, że Adam M. pożyczał pieniądze od Pawła K.* na procent i na własną rękę inwestował je u Przemysława S. (skazany mężczyzna – red.) na jeszcze korzystniejszych warunkach od zaoferowanych pożyczkodawcy – czytamy w akcie oskarżenia, który trafił właśnie do Sądu Rejonowego Lublin – Wschód w Świdniku.
Adam M. miał na tym zarabiać nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Kiedy jednak piramida finansowa stworzona przez oszusta upadła, również agent nie mógł spłacać swoich znajomych. Prokuratura uznała jednak, że nie dopuścił się oszustwa.
Zarzucono mu natomiast nakłanianie do fałszywych zeznań. Z ustaleń prokuratury wynika, że agent namawiał Pawła K., by nie wspominał o nim podczas przesłuchania na policji. Według śledczych, chciał w ten sposób ukryć swoją rolę w przekazywaniu pieniędzy.
– Twierdził, że jeśli wyjdzie ona na jaw, może on mieć duże problemy w pracy, łącznie z jej utratą. Straci również prawo do wysokiej emerytury, na którą ma niebawem przejść – przypomniał prokurator w akcie oskarżenia.
Cała rozmowa między agentem, a Pawłem K. została zarejestrowana przez kamery monitoringu w firmie przedsiębiorcy. Materiał ten to obecnie jeden z głównych dowodów w sprawie.
Śledczy oskarżyli Adama M. tylko o nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Grozi za to do 8 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Zgodnie przepisami, agentowi CBA nie wolno prowadzić jakiejkolwiek działalności zarobkowej.
Wyjątkiem jest praca dydaktyczna, a i to za zgodą przełożonych. CBA badało działalność swojego agenta w ramach wewnętrznego postępowania. Bez konsekwencji. Adam M. zdążył nabyć uprawnienia emerytalne. Na własną prośbę odszedł ze służby. Z akt sprawy wynika, że jako 41-letni emeryt inkasuje co miesiąc około 3 tys. zł.
*Dane zmienione