Wszyscy rolnicy mają zarzuty naruszenia miru domowego. To pokłosie grudniowego protestu, podczas którego działacze AGROunii nie chcieli opuścić gmachu Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Na początku grudnia 2022 roku AGROunia zorganizowała przed LUW „niemy protest”. Miało być spokojnie, a lider rolniczej organizacji tłumaczył: – Polskę zalewa pszenica, kukurydza, rzepak, które przyjeżdżają z zagranicy, bez ograniczeń i badań, a nawet jako zboże techniczne, które nie powinno być nigdy dopuszczone do spożycia – mówił Michał Kołodziejczak i wyliczał, że cena kukurydzy, w ciągu dwóch tygodni spadła ponad 40 procent. – Tydzień temu na Lubelszczyźnie kosztowała 1000 zł, dziś cena spadła do 600 zł za tonę, dlatego że rynek Polski zalewa produkt z zagranicy produkowany przez koncerny, które prowadzą działalność na Ukrainie – argumentował rolnik.
Rolnicy domagali się ze strony rządu zablokowania importu zboża i zwracali uwagę, że do Polski wjeżdża niekontrolowane zboże techniczne. Nie można z niego produkować żywności, ale jak mówili protestujący (a potem też inni rolnicy) po przekroczeniu granicy takie ziarno „zamienia” się w spożywcze. A to przestępstwo.
Protest jednak nie przebiegał spokojnie. Rolnicy spotkali się z wojewodą, ale chcieli twardych deklaracji i połączenia z premierem. Nie chcieli wyjść z budynku urzędu przy ul. Spokojnej. W końcu, około godziny 16, na miejsce zostały wezwane oddziały policjantów. Siłą wynosili rolników z urzędu.
Zostali zatrzymani, przedstawiono im zarzuty i wypuszczono. AGROunia złożyła zażalenia na aresztowanie 32 swoich ludzi za grudniową akcję Michał Kołodziejczyk nie owija w bawełnę.
– To jest sprawa polityczna. W grudniu przyszliśmy do wojewody lubelskiego, aby zwrócić uwagę na problem sprowadzania z Ukrainy do Polski zboża kiepskiej, jakości, w tym technicznego. Za to tylko, że przekroczyliśmy o 5 minut czas pracy Urzędu Wojewódzkiego, zostaliśmy brutalnie zatrzymani przez policję. Dziś sąd w Lublinie rozpatruje nasze zażalenie na grudniowe zatrzymania – mówił w środę przed gmachem Sądu Rejonowego Lublin-Północ.
Sąd zajmował się zażaleniami 16 osób.
– Potraktowano nas jak zwykłych bandytów, a nie ludzi walczących o prawa obywateli, prawa polskich rolników. Mnie wsadzili do nieoznakowanego samochodu, funkcjonariusze w cywilu nawet nie pokazali legitymacji, nie przedstawili się, nie powiedzieli gdzie jedziemy. Protestujemy przeciwko brutalności policji – dodał Michał Kołodziejczyk.
Teraz zarzutami naruszenia miru domowego wobec 32 zatrzymanych osób z AGROnii zajmuje się prokuratura. – Mamy nadzieję, że prokuratorzy, zgodnie z prawdą, nie dopatrzą się w naszych działaniach przestępstwa i odstąpią od skierowania sprawy do sądu – dodaje Kołodziejczyk.
W środę do godziny 14 sąd rozpatrzył pierwszych pięć zażaleń i wszystkie odrzucił.