Picie alkoholu na ulicy, nocne awantury i zaśmiecanie. To tylko niektóre problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy dzielnicy Za Cukrownią. Najczęściej oceniają poziom bezpieczeństwa w okolicy jako przeciętny.
Takie wnioski płyną z ankiet, przeprowadzonych wśród mieszkańców przez Arkadiusza Szczepańskiego, emerytowanego policjanta i społecznika. W ostatnich latach badał on stan bezpieczeństwa na Czubach. Od wiosny ubiegłego roku rozmawiał z mieszkańcami dzielnicy Za Cukrownią.
Dworzec i okolice
- Z tych rozmów wynika, że pod względem bezpieczeństwa czują się średnio - ocenia Arkadiusz Szczepański. - Mieszkańcy wskazują na szereg miejsc zapalnych. Przykładem mogą być okolice ul. 1 Maja, wzdłuż rzeki Czerniejówki. Są tam lokale gastronomiczne, w pobliżu których ludzie piją alkohol, a później zakłócają spokój i śmiecą. W rejonie dworca kolejowego również jest sporo problemów. Chodzi np. o nietrzeźwych bezdomnych, którzy zaczepiają ludzi i załatwiają w bramach swoje potrzeby fizjologiczne. Robią to również przyjezdni. Tymczasem policyjnych patroli jest tam jak na lekarstwo.
31 złych miejsc
W podsumowaniu „Ankiety Bezpieczeństwa” wyszczególniono 31 miejsc, gdzie najczęściej dochodzi do zjawisk dokuczliwych dla mieszkańców. Na liście znalazł się m.in. sklep w z alkoholem u zbiegu ul. Nadłącznej i Widok.
- To blisko stadionu. Kibice piją tam przed i po meczach. Zakłócają spokój. Problemem jest tam również parkowanie samochodów na trawnikach - dodaje Arkadiusz Szczepański.
Mieszkańcy dzielnicy Za Cukrownią skarżą się również na pijanych i żebrzących bezdomnych w rejonie „Biedronki” przy ul. Wolskiej. Zwracają też uwagę na często zdarzające się tam bójki. Ankietowanym dokucza również melina działająca rzekomo w kamienicy przy ul. Kunickiego 12. Skarżą się też na pobliskie dzikie wysypiska śmieci. Większość zgłoszeń dotyczy właśnie okolic ul. Kunickiego, 1-go Maja, Wolskiej oraz Młyńskiej.
Patroli nie widać
Z ankiet wynika, że ponad 80 proc. mieszkańców dzielnicy nie zna swojego dzielnicowego. Z kolei 43 proc. ocenia poziom bezpieczeństwa jako średni, a 10 proc. jako zły. Blisko jedna trzecia badanych stwierdziła, że pod względem bezpieczeństwa jest dobrze.
Jednocześnie jedna czwarta ankietowanych przyznaje, że rzadko widuje w swojej okolicy policyjne patrole. Blisko połowa mieszkańców stwierdziła, że nigdy nie widziała u siebie patroli Straży Miejskiej. Ponad trzy czwarte mieszkańców uważa, że mundurowi powinni patrolować dzielnicę pieszo. Niestety tego rodzaju patroli „praktycznie nie widać” - czytamy w podsumowaniu ankiety.
- Szkoda, bo pieszy patrol może dotrzeć w miejsca niedostępne dla mundurowych w radiowozach. Chodzi np. o podwórza, bramy, okolice rzek czy teren Parku Ludowego - dodaje Arkadiusz Szczepański.
Większość mieszkańców dzielnicy chciałaby patroli w godzinach pod 18:00 do północy. Niespełna 10 proc. ocenia, że mundurowi powinni być pojawiać się przede wszystkim od rana do południa. Z ankiet wynika, że w rzeczywistości jest jednak zupełnie odwrotnie.
Ankiety i KMZB
Jakie są najbardziej dokuczliwe zjawiska w dzielnicy? Ankietowani wskazywali tu przede wszystkim na picie alkoholu w miejscach publicznych, chuligaństwo i wandalizm, psy chodzące bez smyczy lub kagańca, włamania i zakłócanie ciszy nocnej. Wyniki ankiety trafiły do mundurowych.
- Cenimy wszystkie inicjatywy, które mają za cel poprawę bezpieczeństwa mieszkańców - zapewnia kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik KMP w Lublinie. - Mamy jednak własne narzędzia do oceny sytuacji. Jednym z nich jest np. internetowa Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa. Za jej pomocą można szybko i anonimowo zgłaszać przypadki regularnego naruszania przepisów. Wszystkie zgłoszenia są weryfikowane. Zachęcamy do korzystania z tego narzędzia.
Arkadiusz Szczepański zapowiada, że wyruszy z ankietami do kolejnych dzielnic.