Lublin jest jednym z kilkudziesięciu miast w Polsce w których odbędą się dziś manifestacje organizowane pod hasłem „Ani jednej więcej”. Są buntem przeciwko sytuacji kobiet w naszym kraju, po tym jak kolejna ciężarna zmarła w szpitalu na sepsę. – Przeszła przez tortury – komentują inicjatorzy protestu, opisując tragiczną historię ciężarnej pani Doroty z Nowego Targu.
– Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo nie rozważano przerwania ciąży, żeby zapobiec sepsie, której objawy zlekceważono. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo przy bezwodziu leżała trzy doby z nogami w górze, bo powiedziano jej, że tak może wody powrócą. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo ją okłamano. Ją i jej rodzinę. Bo nikt im nie powiedział, że w 20. tygodniu ciąży bezwodzie to praktycznie żadne szanse na żywe urodzenie i duże ryzyko dla jej życia i zdrowia. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija, a z lekarzy czyni politycznych sługusów zamiast ekspertów od ochrony zdrowa – piszą organizatorzy protestu, który odbędzie się 14 czerwca o godz. 18 na placu Łokietka w Lublinie.
– Manifestacja jest okazaniem solidarności z panią Dorotą, kolejną ofiarą prawa wprowadzonego przez Trybunał Konstytucyjny. Kolejnej Polki w ciąży, która zmarła w szpitalu, w którym powinna otrzymać pomoc, a została doprowadzona do śmierci. Planujemy zwykłe zgromadzenie przed Ratuszem, identyczne odbędą się w wielu miasta w kraju. Przewidujemy wystąpienia kilku osób, między innymi będą się wypowiadać kobiety w ciąży, które opowiedzą o swojej sytuacji i obawach. Ja też planuję zabrać głos. Każdy to będzie mógł zrobić w ramach wolnego mikrofonu – zapowiada Magdalena Łuczyn, działaczka społeczna związana z Manifą Lublin.
Manifa Lublin i Ogólnopolski Strajk Kobiet Lublin organizują środowe wydarzenie w centrum miasta.
– Po reakcjach w mediach społecznościowych widać, że kilkaset osób jest zainteresowanych przyjściem na plac Łokietka. Nie tylko młode kobiety, które teraz boją się zajść w ciążę, powinny tam być ale wszyscy którzy cenią sobie życie i zdrowie człowieka. Śmierć pani Doroty to nie jest jednostkowa śmierć, nie odeszła jedna osoba, zostało zniszczone życie jej rodziny. Cierpi jej otoczenie – dodaje działaczka rozczarowana postawą personelu medycznego w szpitalu, w którym przebywała młoda kobieta.
Organizatorzy protestów traktują zmarłą jako kolejną ofiarę orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który w październiku 2020 roku orzekł, że dopuszczalne wówczas przeprowadzanie aborcji w przypadku uszkodzenia lub wad płodu jest niezgodne z konstytucją. Obecnie w Polsce aborcja jest dopuszczalna tylko w dwóch przypadkach: gdy ciąża jest efektem gwałtu oraz gdy ciąża zagraża życiu kobiety.
Wyrok oznaczał pierwszą w historii zmianę w prawie obowiązującym od 1993 roku.
– Ile razy napiszemy na kartonach „Nie jestem inkubatorem!”??? Ile razy będziemy musiały jeszcze pisać „Żądamy lekarzy, nie misjonarzy!”??? Jeszcze za mało nas umarło? – pytają retorycznie organizatorzy protestu.