Od kwietnia za przejazd autobusem po ścisłym śródmieściu Lublina możemy płacić tylko złotówkę. O ile zgodzą się na to radni. Dokładnie za tydzień zdecydują, czy poprą prezydencki pomysł na zmiany w cenniku biletów.
Miesiąc temu, gdy po raz pierwszy Ratusz prezentował ten pomysł dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego zapewniał, że z takim biletem będzie można wsiąść też jeden przystanek przed granicą strefy. Miało to zachęcić mieszkańców, by w ogóle nie wjeżdżali swoimi samochodami do śródmieścia.
Dzięki temu można by przejechać np. *spod Dworca Głównego PKS (czyli prawie spod Kalinowszczyzny) pod Katolicki Uniwersytet Lubelski *z Paganiniego na Zamojską *z bliskiego Czechowa na skrzyżowanie Narutowicza i Głębokiej skąd blisko jest do Politechniki.
Ale w projekcie uchwały, który trafił właśnie do Rady Miasta mowa jest o tym, że podróż można zacząć dopiero na pierwszym przystanku w granicach strefy. Skąd taka zmiana? – Jeśli dyrektor mówił wcześniej inaczej, to po prostu się przejęzyczył – odpowiada Jakub Kozak z Zarządu Transportu Miejskiego.
Z nowych biletów korzystać będzie można jedynie w dni robocze. W tym przypadku nie będzie podziału na bilety normalne i ulgowe – każdy zapłaci złotówkę. Bilety nie będą uprawniać do przesiadek, nie będą też obowiązywać w nocnych liniach N1, N2 i N3. Dostępne mają być w ulicznych automatach, znajdujących się w obrębie strefy kioskach. Mają je także sprzedawać kierowcy autobusów i trolejbusów.
Ratusz liczy, że część kierowców zrezygnuje z dojazdów swoim samochodem osobowym i wybierze komunikację miejską. Efektem ma być mniejszy ruch na śródmiejskich ulicach i mniejszy hałas. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się już 19 stycznia.