Student mieszkający w Domu Studenckim "Grześ” poskarżył się nam na kierowniczkę akademika. Sprawą zajmą się władze uczelni
* mimo zakazu palenia w całym budynku, sama pani kierownik chodzi z papierosem w ustach, podobnie, jak jej zastępczyni;
* jej znajomi, np. z rady mieszkańców, mogą liczyć na przywileje, np. (tu pada imię) mieszka sama w pokoju, mimo że wszyscy mieszkają po 3 osoby;
* wchodzenie do pokojów bez obecności przedstawiciela rady mieszkańców i komentowanie w niewybredny sposób stanu tych pokojów, np. ,,ile tu butelek, tyle pijecie”, ,,tu można kartofle sadzić”;
* akademik nie jest koedukacyjny. Mimo to dochodzi do sytuacji, że w pokoju – za wiedzą i aprobatą kierowniczki – mieszkają dwie dziewczyny i chłopak;
* do tego notorycznie niedziałające windy, psujące się prysznice, nieszczelne okna.
– Mieszkałem w czterech akademikach, ale w tamtych kierownictwo i obsługa dawały dobry przykład swoim zachowaniem wobec mieszkańców i postępowaniem zgodnie z regulaminem – podkreśla student.
"To krzywdzące oskarżenia"
– Wszelkie uwagi przedstawione w liście do redakcji zostaną zweryfikowane przez władze uczelni – zapowiada Magdalena Kozak-Siemińska, rzecznik UMCS. – Z wyjaśnień pani kierownik DS "Grześ” wynika, że zarzuty przedstawione w e-mailu wysłanym do redakcji są dla niej krzywdzące.
Podkreśla, że w sprawie sytuacji problemowych zawsze można poinformować przełożonych pracowników akademików. – Tymczasem żaden student od początku roku akademickiego nie zgłosił uwag dotyczących funkcjonowania akademika "Grześ” (z wyjątkiem sprawy zdewastowanych pralek), a mieszka w nim 500 osób.
– Wszystkie naprawy związane z technicznym utrzymaniem DS przeprowadzane są regularnie, w miarę potrzeb. Zaś remont pionu sanitarnego odbył się w czasie ubiegłorocznych wakacji – dodaje rzeczniczka. – Niektórzy studenci jednak nie używają sprzętu zgodnie z przeznaczeniem i nie przestrzegają regulaminu. Wystarczy przypomnieć, że nowe pralki kupione do akademika "Grześ” zostały zepsute przez samych studentów już po kilku miesiącach użytkowania. W jednej z nich ktoś nawet wyrwał drzwiczki.
– Zdaniem kierownictwa Domów Studenckich, kultura osobista niektórych mieszkańców akademików także pozostawia wiele do życzenia – kończy Kozak-Siemińska.