14 lat temu po raz pierwszy pacjent odzyskał wzrok dzięki rogówce z lubelskiego Banku Tkanek Oka.
Lubelski Bank Tkanek Oka przy klinice okulistyki PSK 1 jest jednym z dwóch działających w kraju (drugi jest w Warszawie). Do niedawna specjaliści z banku pracowali w pomieszczeniach na najniższej kondygnacji kliniki przy Chmielnej.
Ponieważ nowe unijne i krajowe przepisy zakazują takiej lokalizacji bank przenosi się na piętro budynku. Bank dostał również nowy sprzęt, m.in. specjalną lodówkę do przechowywania przygotowanych do przeszczepu rogówek.
- Jest mnóstwo szczegółowych zapisów jak powinny wyglądać pomieszczenia, w których pracujemy czy jakie normy musi spełniać np. powietrze w naszym miejscu pracy. Spełniamy te wymogi wcześniej niż stołeczna placówka - cieszy się Daniela Durakiewicz, kierownik lubelskiego Banku Tkanek Oka.
Zanim pobrana od dawcy rogówka (po sprawdzeniu czy nie figuruje on w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów) dotrze do czekającego na przeszczep pacjenta przechodzi mnóstwo szczegółowych badań: trzeba nie tylko potwierdzić czy dawca nie był chory, ale sprawdzić także jakość rogówki. Około 70 proc. rogówek, które trafiają do lubelskiego banku po badaniach nadaje się do przeszczepu. Te ratują wzrok pacjentom z kliniki w Lublinie, ale w szpitalach we Wrocławiu, w Szczecinie czy Łodzi.
- W sumie już ponad 4 tysiące osób widzi dzięki rogówkom z lubelskiego banku - dodaje Daniela Durakiewicz.