Fatalnie brzmią wyniki badań 120-letniego „baobabu”, czyli rosnącej na pl. Litewskim topoli czarnej, od której w poniedziałek odpadł duży, spróchniały konar. Eksperci mówią, że drzewo jest niestabilne, przeżarte przez grzyb i zagraża ludziom. Zalecają jego usunięcie
Ostateczna decyzja w sprawie wycinki ma zapaść po zaplanowanym na poniedziałek badaniu przy użyciu tomografu. Na razie wszystko wskazuje na to, że wycinki nie uda się uniknąć. Mówią o tym dendrolodzy proszeni przez miasto o opinię w sprawie drzewa będącego jednym z symboli miasta.
– Poprosiliśmy niezależnie trzech ekspertów o zbadanie sytuacji – mówi Hanna Pawlikowska, miejski architekt zieleni. – Potwierdzam, że niestety nie jest dobrze.
– To wyłamanie spowodowało zachwianie statyki drzewa – potwierdza dendrolog Wojciech Matacz. Tłumaczy, że Baobab może się przewrócić, bo jego zdeformowana korona ciąży w kierunku placu, zaś od strony poczty ma uszkodzone korzenie.
– To drzewo stanowi bardzo duże zagrożenie dla ludzi i mienia, dla robotników, którzy pracują na pl. Litewskim – alarmuje Michał Kieszko, drugi z ekspertów.
Jeżeli poniedziałkowe badanie potwierdzi, że Baobab należy wyciąć, to nie od razu zostanie on usunięty, chyba że sam się przewróci. Wycinkę musi poprzedzić uchwała Rady Miasta wykreślająca drzewo z listy pomników przyrody, na której to liście „baobab” figuruje od 26 lat.
– Taka uchwała może zapaść najwcześniej w lutym – przyznaje Pawlikowska. Projekt uchwały musi bowiem zaopiniować Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, co na pewno nie nastąpi przed środą, gdy po raz ostatni w tym roku zbierze się Rada Miasta. Następne posiedzenie jest planowane dopiero na luty.
Jako przyczynę odłamania się konaru eksperci zgodnie wskazują jego przeżarcie przez grzyb. – W ostatnim czasie były bardzo dobre warunki do rozwoju tego grzyba: temperatura powyżej zera, nie wyższa niż 15 stopni Celsjusza – mówi Kieszko. Dodaje, że nie wchodzi w grę podanie środka grzybobójczego, bo drzewo jest w stanie zimowego uśpienia, a sam grzyb znów ma dobre warunki do rozwoju.
Dlatego, zdaniem eksperta, nie ma już ratunku dla drzewa. – Jeżeli się go nie wytnie, pozostałe konary też się pourywają – prognozuje Kieszko.
Miasto skłania się ku temu, by w miejscu po topoli posadzić inne, mocno podrośnięte drzewo. – W szkółkach można znaleźć nawet drzewa, które mają 60 cm obwodu pnia – podkreśla Pawlikowska. Jako optymalne gatunki wymienia lipę oraz dąb. Swego czasu rozważany był także platan, ale został zdyskwalifikowany, bo nie jest gatunkiem rodzimym.