Maszt mógłby stanąć w pobliżu skrzyżowania ul. Sławinkowskiej i Willowej. Spółka P4, operator sieci Play wystąpiła do miasta o pozwolenie już w 2010 r. Mieszkańcy dzielnicy wszczęli protest. Mówili, że obawiają się szkodliwego oddziaływania nadajników. Ratusz odmówił wtedy operatorowi tłumacząc, że taka konstrukcja oszpeciłaby krajobraz w tej dzielnicy.
Odmowa była początkiem długiej batalii. Operator zaskarżył decyzję miasta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które utrzymało ją w mocy. Później były jeszcze dwie instancje sądowe i ostatecznie sprawa wróciła do magistratu do ponownego rozpoznania.
- W grudniu 2013 r. zwróciliśmy się do inwestora o uzupełnienie wniosku - mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Wcześniejsza odmowa uzasadniana była wpływem na krajobraz, ale od tamtej pory panorama dzielnicy zmieniła się za sprawą innego masztu, postawionego przez P4 tuż obok, na budynku hotelu.
- Chcieliśmy, by inwestor uwzględnił również te zmiany - przyznaje rzeczniczka. - Po otrzymaniu uzupełnień wyszło na to, że P4 chce uzyskać decyzję dotyczącą innego masztu, niż to przedstawiał pierwotny wniosek. Różnica polegała na tym, że moc anten była dwukrotnie większa od pierwotnie podanej.
Na tej podstawie Ratusz umorzył postępowanie. Urzędnicy mówią, że jeśli P4 chce starać się o decyzję dla masztu z silniejszymi antenami musi składać nowy wniosek. - Przy deklarowanej wcześniej mocy pole oddziaływania nadajnika to 150 m od masztu. Przy zwiększonej mocy to już 200 m - mówi Krzyżanowska.
Nie jest jeszcze rozstrzygnięta sprawa masztu, który P4 zamontowała na dachu hotelu stojącego przy wspomnianym skrzyżowaniu. Odbyło się to nie na podstawie pozwolenia na budowę, ale w oparciu o zgłoszenie. Co do tego, że zgłoszenie wystarczyło urzędnicy są już przekonani. Ale to, że maszt pozostanie wcale nie jest przesądzone.
Nadzór budowlany szykuje już postanowienie wzywające operatora do przedstawienia ekspertyzy technicznej wykonanych robót oraz opinii służb ochrony środowiska co do pola elektromagnetycznego emitowanego przez nadajniki. - Po otrzymaniu takiej ekspertyzy będziemy mogli mówić, co będzie dalej z tym masztem - mówi Robert Lenarcik, szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego miasta Lublin. Może uznać, że wszystko jest w porządku, nakazać poprawki albo zażądać demontażu masztu.