Kolej zbuduje dojście i dojazd do nowego przystanku kolejowego na Czubach, który ma być otwarty już w grudniu. Podróżni nie będą musieli co prawda brnąć z walizkami przez błoto, ale na drogę z prawdziwego zdarzenia poczekają raczej długo
Nowy przystanek kolejowy powinien ułatwić podróże m.in. mieszkańcom Czubów i Węglina. Nie będą musieli cofać się przez miasto z Dworca Głównego, by dotrzeć do domu, który widzieli już z okna pociągu. Wysiądą i wsiądą znacznie bliżej swoich domów. Kiedy? Z oficjalnych zapowiedzi wynika, że za dziewięć miesięcy.
– Oddanie do użytku nowego przystanku kolejowego Lublin Zachód zaplanowano w grudniu bieżącego roku – zapowiada Karol Jakubowski z centrali spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która w ramach przebudowy linii do Warszawy wykona też peron na Czubach. – Będzie usytuowany w pobliżu pętli autobusowej przy ul. Granitowej, co umożliwi wygodne połączenie z komunikacją miejską.
Tego „wygodnego połączenia” na razie nie widać, bo teraz między pętlą a torami są tylko krzaki, strome zejścia i wąskie ścieżki. Nie ma żadnego dojścia, którym można byłoby sprawnie dotrzeć z walizką. A po deszczu łatwo się tu ubłocić lub poślizgnąć.
Kolej zapewnia, że dojście będzie. – W ramach prac wybudujemy ponad 700 m chodników, zapewniających wygodny dostęp do przystanku. Zaplanowano także dojazd poprowadzony do ul. Węglinek – informuje Jakubowski.
Diabeł tkwi w szczegółach.
• Po pierwsze: ul. Węglinek bardziej przypomina wiejską dróżkę niż trasę do miejsca odjazdu pociągów w dużym mieście. A można do niej dojechać od ul. Szafirowej, małej, osiedlowej uliczki.
• Po drugie: kolej nie planuje chodnika od pętli do torów, więc po wyjściu z autobusu trzeba będzie, klucząc między blokami, trafić na Szafirową. Jeśli ktoś nie zna osiedla, nie będzie to dla niego łatwe.
• Po trzecie: dojazd, który ma być prowadzony od ul. Węglinek, to – według oficjalnej dokumentacji – zaledwie „droga technologiczna” o szerokości 5 m. Nie ma nawet miejsca, w którym można byłoby się wygodnie zatrzymać odwożąc kogoś na pociąg.
Drogę z prawdziwego zdarzenia zbudować mają władze miasta, ale nawet nie zaczęły jej projektować, zaś w budżecie Lublina nie zarezerwowano na ten cel ani złotówki.
– W tym roku opracujemy koncepcję. Gdy powstanie, będziemy mogli zlecić projekt i budowę drogi – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Na to, że miejska ulica powstanie jeszcze w tym roku, nie ma już szans. Nie ma nawet pewności, czy uda się ją zbudować w roku przyszłym.